Polacy wyszli nabuzowani. Od pierwszych piłek byli skoncentrowani i gotowi na wielkie wyzwania. W zespole polskim nie było słabych punktów. Wymieniać można długo. Na bokach błyszczał Łukasz Kaczmarek, niemal bezbłędny w ataku. W środku sporo piłek zebrał Piotr Nowakowski. 30-latek bazował na doświadczeniu, rutynie, w końcówkach setów ratował zespół Vitala Heynena. Na zagrywce show dawał Grzegorz Łomacz. MVP był jednak jednak. Michał Kubiak. Przy nim mały robił się momentami nawet Dmitrij Muserski.
Biało-czerwoni wyglądali świetnie. Zagrywka, blok, atak, przyjęcie, organizacja. To był popis drużyny Heynena. Rosjanie nie byli w stanie utrzymać tempa rywali. Gubili się, źle ustawiali, na dodatek zupełnie nie potrafili zorganizować się pod siatką i chociaż fizycznie górowali nad naszym teamem, ostatecznie zostali zupełnie zdominowani. Długo gości ratował Muserski, robiący prawdziwe spustoszenie potężnymi zagrywkami, ale gdy i on znikał, Sborna szybko zaczynała tracić dystans do Polaków.
Wynik lepszy niż gra. Tak mogliby powiedzieć Rosjanie. Dwa sety przegrane do 23., jeden do 15. Gdyby proporcje zostały odwrócone, nikt nie miałby prawa dyskutować. Sborna na inaugurację Ligi Narodów rozbiła Kanadyjczyków 3:0. Wydawało się, że mistrzowie Europy są przyzwoitej formie. Tymczasem w Krakowie nie mieli najmniejszych szans z entuzjastycznie grającą reprezentacją Polski.
Dla biało-czerwonych to jeszcze nie koniec siatkarskich emocji na ten weekend. W niedzielę Polacy zagrają z Kanadą.
Polska - Rosja 3:0 (25:15 ; 25:23 ; 25:23)
