Polska - Stany Zjednoczone 3:2 (25:20, 27:25, 21:25, 22:25, 15:12)
Polska: Popiwczak, Kaczmarek, Kurek, Kłos, Łomacz, Śliwka, Kochanowski, Semeniuk, Zatorski, Kwolek, Janusz, Bieniek, Fornal, Poręba
Stany Zjednoczone: Anderson, A. Russell, Jendryk, Ensing, Defalco, Christenson, K. Russell, Tuaniga, Muagututia, Averill, Smith, Briggs, Shoji, Kessel
Los chciał, że Polacy ze Stanami Zjednoczonymi na mistrzostwach świata w siatkówce mierzyli się już drugi raz w dość krótkim odstępie czasu. Kilka dni temu w fazie grupowej Amerykanie przegrali z obrońcami tytułu 1:3 i w 1/8 finału rywalizowali z Turcją. W tym meczu bardzo się męczyli i wygrali dopiero po tie-breaku, co mogło wskazywać na ich słabszą formę.
Dwa pierwsze sety ćwierćfinałowego spotkania w Gliwicach również dawały oznaki, że reprezentanci Stanów Zjednoczonych nie przyjechali w najlepszej dyspozycji na mistrzostwa. Polacy natomiast grali jak z nut. Świetnie serwował Jakub Kochanowski, punkty dokładał po bezbłędnych atakach z środka, a to samo robił Mateusz Bieniek. Biało-czerwoni byli nie do zatrzymania.
Karta odwróciła się w trzecim secie. Po stronie mistrzów świata zaczęło się pojawiać więcej błędów, Amerykanie zaczęli wykorzystywać więcej kontrataków i w konsekwencji zaczęli odrabiać straty. Najpierw 2:1, a następnie 2:2 i wszystko rozstrzygało się w piątej partii. Ta akurat rozpoczęła się po myśli gospodarzy czwartkowego spotkania.
Od początku Polacy mieli przewagę dwóch punktów i tylko tuż pod koniec partii Amerykanie zbliżyli się na jedno "oczko". Był to jedyny zryw przeciwników w tie-breaku, który Polska wygrała 15:12. Tym samym po raz kolejny biało-czerwoni zagrają o medale, a półfinały odbędą się w najbliższą sobotę. Rywalem Polaków będą Brazylijczycy.