- To było jak jazda z piekła do nieba - skomentował trener Adam Grabowski (43 l.), którego siatkarki trzy kolejne mecze wygrały po tie-breakach. Po ostatniej piłce siatkarki znad morza przez moment patrzyły na siebie z niepewnością i nie mogły uwierzyć, że znowu są najlepsze w Polsce. Euforią od razu zareagował za to trener Grabowski. Po ostatniej piłce padł na parkiet w geście triumfu, a potem serdecznie wyściskał każdą z podopiecznych. Po drugiej stronie parkietu były łzy rozpaczy.
- Cały finał był jak jeżdżenie windą z nieba do piekła i z powrotem - komentował szkoleniowiec mistrzyń, którego ekipa nie dokonałaby niemożliwego bez swojej gwiazdy - Rachel Rourke. Australijska bombardierka dosłownie demolowała obronę dąbrowianek. W Sopocie chcą budować mocną ekipę na przyszły sezon, ale nie wiadomo, czy uda się zatrzymać atakującą z antypodów, która już dostaje propozycje z najlepszych lig Europy.
- Skończyła wiele piłek, ale to nie tak, że gra sama. Musiała mieć dobrą wystawę, do tego dochodzi gra w obronie. Nie wygrała Rourke, wygrał cały zespół - podkreślił Grabowski.
Nic dziwnego, że rywalki z Dąbrowy miały nietęgie miny. Mogły i powinny skończyć rywalizację w trzech meczach, srebro to słabe pocieszenie. Jeszcze tydzień temu nikt nie dawał najmniejszych szans sopociankom, które przegrywały 0-2 w meczach i 11:14 w tie-breaku trzeciego spotkania. W decydującym, piątym starciu też nie zabrakło nagłego zwrotu akcji, bo przecież było już 2:0 i 16:12 dla dąbrowianek.
- Potem znów jakby odcięło nam prąd - tłumaczyła zadziwiający przebieg rywalizacji atakująca Tauronu Joanna Kaczor (29 l.). Te słowa o drużynie, której głównym sponsorem jest koncern energetyczny, brzmią jak ponury żart...