Do zdarzenia doszło w ósmym biegu, gdy gospodarze prowadzili 26:16. Po starcie prowadził Adrian Miedziński, który na drugim łuku został zaatakowany przez Maxa Fricke’a. Polak nie dawał za wygrana chcąc odzyskać prowadzenie. Przy wyjeździe na prostą podniosło go jednak i uderzył w jadącego bliżej bandy żużlowca z Australii. Obaj uderzyli w bandę i runęli na tor. Australijczyk po chwili wstał i o własnych siłach poszedł do parku maszyn. Natomiast Miedziński który z impetem uderzył głową w nawierzchnie toru stracił przytomność. Na torze pojawiła się karetka, do której Miedziński został wniesiony na noszach, po czym ambulans na sygnale odjechał do szpitala. Początkowo w sprawie wychowanka toruńskiego klubu zaczęły docierać bardzo niepokojące informacje. Według prezesa Polonii Jerzego kanclerza zawodnik cały czas był nieprzytomny. Najnowsze doniesienia mówią, że dla bezpieczeństwa zawodnik został wprowadzony w stan śpiączki, ale badanie tomografem nic nie wykazało i nie ma złamań.
Oto cała prawda o życiu Bartosza Zmarzlika. Ciężko wytrzymać coś takiego
Mecz został dokończony, a gospodarze odnieśli zwycięstwo 55:35. Drużynie z Bydgoszczy ciężko będzie odrobić straty w rewanżu, ale najważniejsze w tym momencie jest zdrowie ich zawodnika, Adriana Miedzińskiego.
Przerażająca relacja lekarza, który ratował Roberta Kubicę. Myślał, że Polak już nie żyje