Bartosz Zmarzlik od lat na własnej skórze przekonuje się na czym polega życie zawodowego żużlowca. Podczas gdy przedstawiciele innych dyscyplin swobodnie mogą żyć na dobrym poziomie, występując w jednym klubie, to zawodnicy uprawiający czarny sport są w nieco innej sytuacji. Specjalne przepisy pozwalają im jeździć w kilku klubach w różnych krajach. Do tego dochodzą także zmagania w zawodach indywidualnych. Skutkuje to tym, że żużlowcy z pewnością nie narzekają na zbyt dużą ilość czasu wolnego. Jaka jest skala całej tej sytuacji? O wszystkim opowiedział ze szczegółami sam Zmarzlik, a z posta na Instagramie wyłania się obraz życia w wysokim tempie z niezliczoną liczbą podróży. Naprawdę trzeba dużo samozaparcia, by to wytrzymać.
Przerażająca relacja lekarza, który ratował Roberta Kubicę. Myślał, że Polak już nie żyje
Szalone podróże Zmarzlika
Bartosz Zmarzlik postanowił podzielić się z fanami informacjami na temat ostatnich startów. Jednocześnie przy informacjach o zawodach podał również miejscowości, w których się znajdował. Łatwo było policzyć, że podróże dla zwykłych śmiertelników mogłyby być same w sobie wyczerpujące. Tymczasem żużlowiec znajduje jeszcze siłę, by na wysokim poziomie startować w zawodach.
"Piątek i sobota - Cardiff. Poniedziałek - Krosno. Dzisiaj jestem w Szwecji ?? ale zanim pojadę swój mecz ligowy dla Lejonen" - napisał na portalu społecznościowym Bartosz Zmarzlik, publikując przy okazji zdjęcia z ostatniego weekendu.
Mordercze odległości pokonywane przez Zmarzlika
Według internetowej nawigacji Bartosz Zmarzlik musiał pokonać w ostatnich dniach naprawdę mordercze odległości. Pomijając wyjazd do Cardiff, podróż z Walii (Grand Prix Wielkiej Brytanii) do Krosna (Indywidualne Mistrzostwa Polski) to około 1955 kilometrów. Z kolei z Podkarpacia do Szwecji, gdzie czekają Polaka kolejne sportowe wyzwania jest około 1458 kilometrów!