Fachowcy nie byle jacy, bo do jury zaproszono: 10-krotnego zwycięzcę wyścigów GP Gerharda Bergera (50 l.), szefa teamu Toro Rosso Franza Tosta (53 l.), Eddie Jordana (61 l.), który przez lata prowadził zespół noszący jego nazwisko i wybitnego kierowcę z lat 70.-80. Marca Surera (58 l.). Każdy z ekspertów miał wytypować "10" najlepszych w historii.
Przeczytaj koniecznie: Kubica w Renault
Ayrton Senna wygrał w cuglach. Znawcy Formuły I ocenili, że perfekcja Brazylijczyka nie miała sobie równych. Jeżdżąc w barwach McLarena zdobył trzy tytuły mistrza świata. Zginął w GP San Marino w roku 1994, gdy na zakręcie Tamburello prowadzony przez niego Williams uderzył przy prędkości 218 km/h w betonową ścianę.
- To była największa strata w historii Formuły - powiedział Michael Schumacher, który w tym wyścigu jechał tuż za bolidem Senny i widział wypadek. "Schumi", który Plebiscycie Wszech czasów zajął - mimo 7 tytułów mistrzowskich - drugie miejsce, obiema rękami podpisał sie pod werdyktem jury. Jego zdaniem Senna był kierowcą genialnym, fenomenem. On sam próbował go całe życie naśladować, ale nigdy nie osiągnął jego klasy. Wydaje się, że ten głos, choć nie pochodzący od sędziów, przesądza sprawę.
Patrz też: Schumi znów w F1
Trzecie miejsce w historii przyznano wielkiej legendzie lat 50. Juanowi Manuelowi Fangio - 5 mistrzostw.Z grona współczesnych kierowców Formuły 9. miejsce zajął Fernando Alonso, a 10. Lewis Hamilton.
Czy Waszym zdaniem jest to słuszny wybór?