Przygoda Polaka z Williamsem powoli dobiega końca. Krakowianin kilka tygodniu temu ogłosił, że rozstaje się z zespołem z Grove. Najprawdopodobniej uprzedził tym samym decyzję teamu, który również podziękowałby za współpracę. Nie zmienia to jednak faktu, że Kubica sezon musi dokończyć. Jak pokazał ostatni weekend najbliższe wyścigi mogą być dla niego prawdziwą udręką.
Polski kierowca zamknął stawkę w Grand Prix Japonii, co nie jest nowością w obecnym sezonie. Ale pewną "innowacją" była wypowiedź Kubicy, który tym razem nie krył wściekłości. Krakowianin wraz zespołem w piątek podjęli decyzję o założeniu skrzydła o nowej specyfikacji. Jak wynikało ze słów Polaka, bolid prowadził się wówczas bardzo dobrze. Przed rozpoczęciem kwalifikacji skrzydło zostało jednak zdjęte.
- Po raz pierwszy od dłuższego czasu, jak zmieniliśmy skrzydło na nowe i w drugim aucie nie było ono dużo lepsze, to w moim się poprawiły właściwości i dobrze się czułem. Z różnych przyczyn zostało mi ściągnięte te nowe przednie skrzydło. Przeszedł tajfun i za dużo było chyba przemyśleń w sobotę. Ta decyzja była chyba podyktowana innymi wyborami - powiedział Kubica.
Sprawa oczywiście nie pozostała bez echa w środowisku F1. Bliżej przyjrzał się jej włoski dziennikarz, Roberto Chinchero. Jak wynika z jego ustaleń decyzję o zmianie skrzydła miała podjąć Claire Williams, która przebywała w domu, a nie na torze w Japonii. - Kubica nie wymienia nazwisk, ale w Japonii nie było Williams, a komunikaty Polaka wskazują na personel nieobecny na Suzuce. Czy można nazwać to przypadkiem? - pyta retorycznie Włoch. Chinchero sugeruje, że może być to swojego rodzaju zemsta Williams wynikająca z decyzji Kubicy. Ekipa straciła bowiem dobrą pozycję negocjacyjną, a tym samym większe pieniądze oferowane przez innych kierowców.