Drabik zakończył mistrzostwa (rozgrywano trzy rundy) we wspaniałym stylu. Wygrał turniej w czeskich Pardubicach, zdobywając aż 18 punktów. Po zawodach radości było co niemiara.
- Medal ma posmak delikatnie metaliczny, ale smakuje oczywiście prześwietnie. Był to naprawdę dla mnie ciężki sezon. Borykałem się z małą kontuzją - powiedział szczęśliwy Drabik. Kontuzją, którą określił "małą", było złamanie obojczyka. 9 września "Torres" przeszedł operację, a już 24 września był najlepszym zawodnikiem Sparty Wrocław w finale Ekstraligi z Unią Leszno. Po tym meczu tydzień odpoczął i zabłysnął w Pardubicach. - Te kilkanaście dni było naprawdę ciężkie dla mnie i dla mojego teamu. Nie było wiadomo, czy wrócę na finał ligi polskiej, czy na ten w Pardubicach. To złoto smakuje prześwietnie, a ja bardzo się z niego cieszę - podkreślił.
W Pardubicach był oczywiście Sławomir Drabik, były świetny żużlowiec. Ojciec Maksa nie krył wielkiej radości i zapowiadał długie świętowanie.
- Syn przeszedł samego siebie. Prawdziwy "Torres". Tutaj się bawimy, mamy zarezerwowane całe miasto. Nie wiem, kiedy wrócimy - mówił na antenie Eleven.
Warto podkreślić drugie miejsce Bartosza Smektały, który do drużynowego mistrzostwa Polski tydzień temu (wraz z kolegami z Unii) dołożył teraz srebro IMŚJ.