Lech Poznań - Legia Warszawa

i

Autor: CYFRA SPORT Lech Poznań - Legia Warszawa

Poznańska lokomotywa przejechała się po mistrzu. Legia rozbita w klasyku!

2017-10-01 22:09

Ani Lech Poznań, ani Legia Warszawa nie przystępowały do klasyku w szczycie formy. Jedni i drudzy mieli swoje problemy, ale to "Kolejorz" pokazał, że umie sobie z nimi radzić. Na INEA Stadionie przy Bułgarskiej zagrał prawdziwy koncert, zdominował rywali w każdym aspekcie gry, w efekcie czego rozbił ich aż 3:0! A tym samym przełamał passę pięciu kolejnych ligowych porażek z ekipą "Wojskowych".

Mecze Lecha z Legią od lat nazywało się hitami czy ligowymi klasykami. Obie ekipy często rywalizowały ze sobą o mistrzostwo kraju, dlatego też ich starcia generowały mnóstwo emocji. Tym razem jednak czuć było wyraźnie, że na spotkanie to ani w Poznaniu, ani w Warszawie nie czekało się z taką niecierpliwością, jak wyglądało to w poprzednich przypadkach. Ale to w dużej mierze był efekt słabej formy, jaką prezentowały te zespoły. "Kolejorz" tydzień wcześniej dość niespodziewanie przegrał ze Śląskiem Wrocław i choć utrzymywał się w czołówce tabeli, to jednak swoją grą nie zachwycał. To samo można powiedzieć o mistrzach Polski, którzy wyglądali chyba jeszcze gorzej i od początku sezonu nie potrafią wyjść z kryzysu. Hit LOTTO Ekstraklasy na INEA Stadionie przy Bułgarskiej mógł być dla którejś z tych drużyn idealną okazją na przełamanie i impulsem, który da pozytywnego kopa.

I od pierwszego gwizdka widać było, kto jest absolutnie zdeterminowany, żeby zgarnąć trzy punkty. Lech grał z dużym polotem, mocno naciskał rywali nie pozwalając im nawet wyjść ze swojej połowy. Legia nie potrafiła wymienić kilku celnych podań nie mówiąc już o przedostaniu się pod bramkę Matusa Putnockiego. A na domiar złego skandalicznie prezentowała się w defensywie, co gospodarze wykorzystywali z zimną krwią. Już w 12. minucie kapitalne dośrodkowanie Roberta Gumnego na gola zamienił Maciej Gajos, a jeszcze przed przerwą - też strzałem głową - do siatki trafił Łukasz Trałka. W obu przypadkach źle zachował się Michał Pazdan, który nie potrafił przeszkodzić swoim rywalom w uderzeniach na bramkę.

W pierwszej połowie "Kolejorz" absolutnie zdominował mistrzów Polski, którzy prezentowali się dramatycznie słabo. I to w każdej formacji. Obrońcy źle się ustawiali i kryli przeciwników, pomocnicy nie potrafili opanować środkowej strefy boiska i wykreować nie tylko ofensywnej akcji, ale nawet przez dłuższą chwilę utrzymać się przy piłce. A Lech robił swoje. Sęk w tym, że po przerwie przestał. To goście zaczęli nagle dominować i przejęli inicjatywę, choć wciąż byli zagubieni i nieudolnie atakowali. Z kolei cofnięcie się pod własne pole karne było najwyraźniej zabiegiem taktycznym gospodarzy. Ci uśpili czujność przyjezdnych, po czym wyprowadzili zabójczą kontrę. Nicki Bille zagrał za linię obrony do Macieja Makuszewskiego, a ten w sytuacji sam na sam nie dał szans Arkadiuszowi Malarzowi. I równie dobrze w tym momencie można było zakończyć ten mecz. Lech chciał strzelić kolejnego gola, ale nie naciskał z taką pasją, jak wcześniej. Legia z kolei - tak samo jak przez resztę meczu - nie potrafiła w żaden sposób zagrozić rywalom.

Efekt? Wysokie i jak najbardziej zasłużone zwycięstwo gospodarzy, którzy dobrze odpowiedzieli krytykom na ostre słowa. Z kolei Legia zamiast wyjść z kryzysu, to jeszcze bardziej się w nim pogrąża. Czy obecni mistrzowie Polski jeszcze w październiku stracili szansę na obronę tytułu? Ich strata do liderującego w tabeli Górnika Zabrze wynosi już sześć punktów... A "Kolejorz" w wielkim stylu przerwał fatalną passę pięciu kolejnych ligowych porażek z odwiecznym rywalem.

LECH POZNAŃ - LEGIA WARSZAWA 3:0

Bramki: Maciej Gajos 12, Łukasz Trałka 38, Maciej Makuszewski 65

Żółte kartki: Emil Dilaver, Łukasz Trałka, Maciej Makuszewski - Michał Kopczyński, Guilherme, Maciej Dąbrowski

Lech: Putnocky - Gumny, Janicki, Nielsen, Dilaver - Trałka, Gajos - Makuszewski, Jevtić (89. Majewski), Situm (22. Radut) - Bille (70. Gytkjaer)

Legia: Malarz - Broź, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek - Kopczyński (79. Jodłowiec), Moulin - Nagy, Hamalainen, Kucharczyk (46. Guilherme) - Sadiku (64. Niezgoda)

Najnowsze