To było wielkie święto żużla. Fani oglądali mnóstwo pięknych pojedynków, ale byłoby jeszcze ciekawiej, gdyby nie problemy organizatorów z przygotowaniem toru. Tak czy inaczej dla Polaków były to fantastyczne zawody. Od początku świetnie jeździł Janowski, który potwiedził klasę (w Grand Prix Polski w Warszawie był drugi). Nieco gorzej rozpoczęli Dudek i Pawlicki, ale obaj rozkręcali się z biegu na bieg. W półfinałach oglądaliśmy trzech Polaków, którzy w komplecie awansowali do finału. Wtedy wiedzieliśmy już, że jesteśmy świadkami historycznych zawodów. Polacy choć wciąż młodzi, to pojechali jak rutyniarze i nie dali szans Doyle'owi. Łotwa była w sobotni wieczór biało-czerwona!
Nieco gorzej w Dyneburgu spisał się Bartosz Zmarzlik. Młodzian ze Stali Gorzów był typowany nawet do mistrzostwa świata, a na początku sezonu się pogubił. W Dyneburgu jeździł słabo i zajął dopiero 11. miejsce. W klasyfikacji generalnej prowadzi Dudek przed Doylem i Lindgrenem. Janowski jest czwarty, Pawlicki szósty, a Zmarzlik - dziesiąty.