Podczas 9. etapu w nissanie, którym jechali Hołowczyc i jego pilot Jean-Marc Fortin, urwał się tylny most i wał napędowy.
- To był wypadek przy pracy, takiej awarii nie da się przewidzieć. Teraz musimy spojrzeć w przód. Nissan jest przestarzały, ma sztywne zawieszenie, jest za długi. Dlatego teraz przesiądę się do samochodu Toyoty, która myśli o stworzeniu teamu fabrycznego. W maju będę miał auto gotowe do testów - relacjonuje "Hołek".
Jego nowe auto będzie dysponowało znacznie mocniejszym silnikiem.
Kierowca po powrocie z Chile nie zamierza odpoczywać. - Skorzystam z pięknej zimy i potrenuje w lesie, na lodzie - zdradza kierowca Orlen Teamu. - Ale nie ukrywam marzeń i skoro mówiłem o zwycięstwie w Dakarze, to podtrzymuję tę deklarację, choć na początek będę zadowolony z miejsca na podium. Za rok na Dakarze już wszystkim pokażę - kończy ze śmiechem Hołowczyc.