Jaguś wreszcie w niebie

2009-05-05 12:15

Gdy Wiesława Jagusia (34 l.) mierzyć centymetrami - wypada skromnie (152 cm). Dla kapitana żużlowego teamu Unibaksu Toruń trzeba było zrobić ramę motocykla "na miarę", bo te fabryczne były za wysokie. Gdyby Wiesława Jagusia mierzyć walecznością i sportową klasą - będzie patrzył z góry na koszykarzy. Nie przypadkiem mówią o nim Mały Wojownik.

To Jaguś przesądził o wygranej torunian w meczu na szczycie żużlowej Ekstraligi Unibax - Unia Leszno. W 6. biegu samotnie obronił remis w walce z Kasprzakiem i Balińskim. To był pierwszy przełom w meczu. Drugi kluczowy moment nastąpił w biegu 14. Goście energicznie odrabiali straty, nabrali impetu i... mistrzowski bieg w wykonaniu Jagusia dobił team z Leszna.

Rok temu kapitan Unibaksu zrezygnował ze startów w Grand Prix: - W GP jakoś mi nie szło. Przegrywałem, aż powiedziałem - stop. Skoncentrowałem się na lidze polskiej i szwedzkiej. Mam za to więcej czasu dla siebie...

Ten czas Wiesław Jaguś najchętniej spędza nad własnym stawem. Jako zapalony wędkarz wyciągnął z niego kilka karpi po 15 kg.

Związany od 1992 roku z Apatorem (teraz Unibaksem) "Wojownik" co roku dostawał po kilka propozycji pracy z innych klubów. Wszystkie odrzucał. Teraz z Toruniem wiąże go dodatkowo zachwyt nad nowym stadionem, który nazywają Niebem. Z torem, który daje szansę walki nie tylko na starcie, ale i na całym dystansie wyścigu. Taka walka zawsze była jego specjalnością, więc trudno się dziwić, że Jaguś w "Niebie" czuje się jak w niebie.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze