„Super Express”: - Ochłonąłeś już po tych szalonych zawodach w Pradze, zakończonych złotym medalem dla Polski?
Maciej Janowski: - O tak wielkich wydarzeniach nie da się ot tak zapomnieć. Wracam więc często myślami do sobotniego zwycięstwa i przypominam sobie najpiękniejsze chwile. Ale my, żużlowcy, jesteśmy tak zaprogramowani, że szybko potrafimy zacząć myśleć o kolejnych wyzwaniach. W środę mam mecz ligi angielskiej, a w sobotę – występ w Gdańsku, w pierwszej eliminacji mistrzostw Europy.
- Na którym miejscu w hierarchii swoich sukcesów umiejscowiłeś triumf w Pradze?
- Na pewno na jednym z czołowych, szczególnie, że jest najświeższy i budzi najwięcej emocji. W żużlu juniorskim też jednak odniosłem kilka sukcesów, które są dla mnie ważne.
- Co było kluczem do zwycięstwa w Pradze?
- Na pewno świetna, rodzinna atmosfera w drużynie. W żużlu rzadko się zdarza, by zawodnicy wspierali się, pomagali sobie w parku maszyn. To sport pełen indywidualności, więc każdy myśli o sobie. W naszym przypadku było inaczej. Bardzo pomagał nam kapitan Jarek Hampel, który wciąż nas doglądał i dzielił się swoim doświadczeniem.
- Kiedy selekcjoner Marek Cieślak powołał cię do reprezentacji, znalazło się wielu krytyków tej decyzji...
- Widać więc, jacy to eksperci... Ja nikomu nie chciałem nic udowadniać, celem był jak najlepszy występ. To wcale nie jest tak, że ja się proszę trenera o to, żeby mnie powołał. Kiedy znalazłem się w kadrze to miałem trenerowi powiedzieć, że nie chcę pojechać, bo się boję? Ja lubię wyzwania. Wiedziałem co mogę osiągnąć, bo znam swoje możliwości. A krytyką się nie przejmowałem, bo jej nie słucham.
- Od tego sezonu przestałeś być juniorem, a rozpocząłeś karierę seniorską. Jest ci trudniej, czy łatwiej?
- Ani tak, ani tak. Udało mi się jakoś płynnie zostać seniorem. Przecież nie zapomnę zaraz, jak się jeździ na żużlu. Po prostu staram się z każdymi zawodami być coraz lepszym i bardziej doświadczonym zawodnikiem. To, czy jestem juniorem, czy seniorem nie ma tu żadnego znaczenia.
- Jesteś już mistrzem świata juniorów, drużynowym mistrzem świata, teraz czas na mistrzostwo Europy?
- Nie mam jakiejś wielkiej „spiny” na sobotnie zawody w Gdańsku, ale chcę oczywiście pojechać w nich jak najlepiej. Pewnie, że chciałbym móc wpisać sobie do CV mistrzostwo Europy. Nie będzie to oczywiście łatwe, bo zmierzę się ze światową czołówką.
- Jak ocenisz pomysł organizacji tych zawodów?
- Żużlowi potrzebne są takie inicjatywy. To na pewno coś nowego, interesującego. Do Grand Prix bardzo trudno się dostać, więc jest to dla wielu zawodników bardzo ciekawa alternatywa. Warto podkreślić dobrą obsadę zawodów, będzie ciekawie.
- Co wiesz o torze w Gdańsku?
- Kilka razy na nim jeździłem, ale nie powiem, bym go lubił. Ale nie ma co myśleć o torze, bo on będzie taki sam dla wszystkich. Trzeba po prostu dać z siebie wszystko.
Rozmawiał Przemysław Ofiara
Nie przegap!
Mistrzostwa Europy w Gdańsku, sobota, 18:30, Eurosport
Bilety do kupienia na eventim.pl