Śmierć sportowców zawsze jest trudnym przeżyciem. Oprócz najbliższej rodziny płaczą po nich także kibice, dla których za życia byli legendami, idolami i wzorami do naśladowania. Nie inaczej jest w tym przypadku. Duża część żużlowego świata ma nad czym dzisiaj płakać. W piątkowy poranek, 16 października Moje Bermudy Stal Gorzów poinformowała, że legenda klubu, Andrzej Pogorzelski odszedł z tego świata, zaledwie cztery dni wcześniej kończąc 82 lata.
Przez niego Kubica odszedł z Williamsa, a teraz wszystko straci?! Wielki DRAMAT!
Swoją karierę żużlową rozpoczął on w 1956 roku w ekipie Unii Leszno i to właśnie tam zakończył swoje zmagania na polskich torach. Z kolei w barwach Stali Gorzów odnosił największe krajowe sukcesy, jakim było chociażby zdobycie drużynowego mistrzostwa Polski w 1969 roku. Do tego dorzucił także pięć srebrnych krążków.
Andrzej Pogorzelski mógł pochwalić się przede wszystkim trzema złotymi medalami drużynowych mistrzostwo świata, które zdobywał ze swoimi kolejami w latach 1965, 1966 oraz 1969. To były jeszcze czasy, gdy indywidualny tytuł był poza zasięgiem polskim żużlowców (jako pierwszy zdobył go Jerzy Szczakiel w roku 1973).
Po zakończeniu kariery Andrzej Pogorzelski pracował między innymi jako trener.