Historię wypadku i dalszych losów Michaela Schumachera opowiadano już wielokrotnie – 29 grudnia 2013 roku Michael Schumacher upadł podczas zjeżdżania na nartach we francuskich Alpach. Wypadek był na tyle nieszczęśliwy, że Niemiec uderzył głową w kamień i choć miał kask, to doznał bardzo poważnych obrażeń. Nie wiadomo jednak jak poważnych, bowiem do teraz nie są znane szczegóły tego, w jakim stanie znajduje się Michael Schumacher. Nie odkrył tego również film przygotowany przez Netflixa o losach niemieckiego kierowcy, bo choć znalazło się wiele wypowiedzi jego rodziny, to wciąż nie mówiono o tym, co dzieje się z legendą obecnie. Teraz jednak nieco więcej światła rzucono na sam wypadek 7-krotnego mistrza F1.
Świadek wypadku Schumachera wyjawił nieznane szczegóły
Fani Formuły 1 oraz Schumachera, których nie brakuje na całym świecie, starają się ułożyć obraz tego co się dzieje z ich idolem ze skrawków informacji przekazywanych przez nielicznych przyjaciół Niemca, którzy mają prawo go odwiedzać. We wrześniu tego roku jeden z nich wprost powiedział, że „Michael nie jest już taką samą osobą, którą wszyscy pamiętamy”. Niezwykle znaczące są także słowa jego syna, Micka, który w 2022 roku w wywiadzie przyznał, że „Dałby wszystko, aby porozmawiać z tatą”.
Dlaczego, mimo kasku na głowie, Schumacher odniósł tak poważne obrażenia? Początkowo wiele mówiło się na temat tego, że kamera, którą Niemiec miał zamontowaną na kasku, zadziałała jak „młotek”, który skierował siłę uderzenia w jeden punkt. Ale najnowsze informacje przekazane przez reportera Jensa Gideona zadają kłam temu twierdzeniu. Niemiecki dziennikarz dotarł do instruktora narciarskiego, który miał widzieć całe zdarzenie. Jego zdaniem kamera po wypadku była cała, a o obecnym stanie zdrowia legendy zadecydował inny czynnik.
Zdaniem wspomnianego świadka, lekarze podjęli złą decyzję o tym, gdzie przetransportować niemieckiego kierowcę wyścigowego, a wszystko przez to, że na stoku, podczas akcji ratunkowej był przytomny - jego stan zaczął pogarszać się dopiero w helikopterze. Dlatego służby medyczne zamiast od razu udać się do specjalistycznej kliniki w Grenoble, udali się do Mouters. – Schumacher prawdopodobnie najechał nartą na skałę i przewrócił się, uderzając głową w kolejny kamień. Kask był zniszczony, ale kamera cała. Był przytomny, a jego stan zaczął się dramatycznie pogarszać dopiero w helikopterze. Stracił przytomność, trzeba go było zaintubować i podłączyć pod respirator. W tym celu helikopter wylądował jednak w Mouters – opisuje wspomniany instruktor w podcaście Gideona, którego cytuje „Fakt”. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jak wiele zmieniłaby ta decyzja, lecz niewykluczone, że pomoc w specjalistycznej klinice zdziałałby więcej.