Nie brak głosów, że stanie się to podczas Grand Prix Singapuru w połowie przyszłego miesiąca, choć są i tacy, którzy wskazują, że zmiana mogłaby nastąpić już za tydzień na włoskiej Monzy. Jest praktycznie przesądzone, że miejsce w Williamsie lada dzień zwolni Lance Stroll, którego ojciec-miliarder Lawrence kupił z grupą inwestorów drużynę Force India, tworząc Racing Point Force India.
W tym zespole z pewnością zechce niebawem zatrudnić syna. Wówczas wzrosłyby akcje Kubicy jako jego następcy. Jeżeli przejście Strolla do RPFI kosztem Francuza Estebana Ocona (to praktycznie przesądzone) nie spowoduje ruchu w drugą stronę (Ocon do Williamsa), to wszystko będzie sprzyjać Polakowi. Komentatorzy generalnie są zdania, że Ocon mógłby trafić do McLarena, „wyrzucając” z fotela Stoffela Vandoorne'a, a Kubicę w naturalny sposób skierowałoby to do Williamsa. Kubica zapewnił podczas trwającego właśnie wyścigowego weekendu w belgijskim Spa, że jest gotowy do podjęcia wyzwania i powrotu po 8 latach do ścigania w F1, chociaż generalnie odcina się od plotek na swój temat.
– Czuję się przygotowany, inaczej przecież nie podpisywałbym kontraktu z Williamsem na ten rok – stwierdził Robert w rozmowie z portalem autosport.com. – Trzeba być gotowym, gdyby nagle coś się wydarzyło, wówczas czas podjąć wyzwanie. Choć oczywiście nie jest łatwo rywalizować z najlepszymi kierowcami w połowie sezonu. Uważam jednak, że skoro Williams zaakceptował mnie w roli rezerwowego, to nie miał żadnych wątpliwości, że dam sobie radę z autem. Nie zastanawiam się nad krążącymi spekulacjami, zobaczymy co przyniesie przyszłość. Czasem trzeba być we właściwym miejscu o właściwym czasie – zakończył Kubica, którego czas może właśnie nadchodzić.