- Mimo tak koszmarnego wypadku Rafał dostał szansę od Boga: będzie żył i chodził. Nie ma co dalej kusić losu. Szczególnie że chłopak ma rodzinę i dzieci. Powinien zakończyć karierę - mówił po wypadku "Super Expressowi" trener Falubazu Marek Cieślak. Jak się okazało, Dobrucki go posłuchał.
Zakończenia kariery przez żużlowca bardzo chciała jego żona, która była świadkiem kilku podobnych wypadków Dobruckiego. - Już dość. Następnego wypadku Rafał może nie przeżyć. W jego kręgosłupie nie ma już chyba zdrowego kręgu - mówiła żona żużlowca Magdalena.