W 2010 roku Robert Kubica zajął ósme miejsce w mistrzostwach świata Formuły 1. Krakowianin trzykrotnie stawał na podium: w GP Australii był drugi, w GP Monako - trzeci i w GP Belgii - również trzeci. Nasz jedyny w historii kierowca w królowej sportów motorowych jeździł wówczas dla ekipy Renault. Francuzi zajęli piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Kubica, swoją świetną postawą, przyciągnął uwagę czołowych stajni ze stawki. Okazuje się, że miał trafić do Ferrari! Wszystko popsuł jego fatalny wypadek podczas rajdu, przez który omal nie stracił ręki.
O zainteresowaniu włoskiej ekipy Kubicą opowiedział w rozmowie z Adamem Małeckim z Trójki Igor Rosello. To chirurg, który podjął się operacji 32-latka tuż po wypadku w 2011 roku. - Po tym jak przewieziono Roberta do szpitala jako pierwsi zjawili się Fernando Alonso (ówczesny kierowca Ferrari - przyp. red.) i szef zespołu Stefano Domenicali. Obaj dopytywali się o stan zdrowia Polaka. Wtedy zrozumiałem, że Robert Kubica tak naprawdę jest już kierowcą Ferrari - powiedział Rosello.
Słowa specjalisty wydają się być bardzo prawdopodobne. Trzy lata temu sam Robert Kubica przyznał, że był pewien jazdy dla legendarnej stajni, której bolidy pomalowane na czerwony kolor od lat pędzą po najbardziej znanych torach na świecie. - Jazdy uczyłem się we Włoszech, więc mogłem mieć tylko jedno marzenie, którym było Ferrari. Mogę powiedzieć, że w pewnym momencie jazdy w tym zespole byłem praktycznie pewny - przyznał szczerze Polak dla omnicorse.it.
Zobacz: Robert Kubica czeka na Twoją pomoc! Co możesz zrobić?
Przeczytaj: Kolejny wpływowy kibic Roberta Kubicy. "Życzę mu zwycięstwa"
Sprawdź: Robert Kubica po testach w Williamsie. Był szybszy od di Resty!
