Co prawda kilka miesięcy temu Robert Kubica zgodził się na pełnienie funkcji testowego kierowcy Williamsa, ale fatalny początek sezonu w wykonaniu brytyjskiego teamu powoduje, że coraz więcej słychać głosów domagających się dania szansy Polakowi w ktorymś z wyścigów Grand Prix. Ponadto bardzo negatywnie mówi się też o samym bolidzie FW41. Który na tle innych rywali z F1 nie jest po prostu konkurencyjny.
Za stworzenie tego modelu w stu procentach odpowiadał dyrektor techniczny zespołu Paddy Lowe i to on zbiera największą krytykę. Mimo, że chciał pewne rozwiązania zapożyczyć z Mercedesa czy Ferrari, gdzie pracował w przeszłości, to w Williamsie nie sprawdzają się one najlepiej. A sam pojazd po prostu źle się prowadzi, co zauważa Franco Nugnes, dziennikarz włoskiego "Motorsportu". - Samochód, który jest pierwszym prawdziwym dzieckiem Lowe'a, jest trudny w prowadzeniu. Nawet jeśli zespół nie szczędził środków i zasobów na jego rozwijanie - twierdzi.
Fatalne występy Williamsa powodują, że atmosfera w zespole jest coraz gorętsza. Nugnes zdradził, że po ostatnim GP Paddy Lowe wrócił do Grove (siedziby zespołu - przyp. red.), co nie było wcześniej planowane. Miał tam analizować przyczyny kłopotów teamu. Ponadto pojawiły się też plotki, że lekarstwem na problemy może się okazać danie szansy Robertowi Kubicy w jednym z treningów przed zbliżającym się Grand Prix Chin. - Niektórzy mieli nadzieję, że zespół skorzysta z Kubicy podczas porannej sesji treningowej w Chinach, by to on ocenił, jaka jest rzeczywista wartość tego samochodu. Ten ruch mógłby jednak doprowadzić do destabilizacji w ekipie i sytuacji dwóch młodych kierowców - stwierdził dziennikarz.