Robert Kubica i Lewis Hamilton znają się doskonale. Już jako młodzi kierowcy toczyli zażarte boje w wyścigach kartingowych czy niższych seriach. Po latach wreszcie byli gotowi na starty w Formule 1. Krakowianin do elity trafił w 2006 roku, gdy zadebiutował w zespole BMW Sauber. Choć Hamilton w stawce pojawił się dopiero rok później, to miał znacznie więcej szczęścia. Kontrakt z nim podpisał silny McLaren. W swoim drugim sezonie dla tej stajni Brytyjczyk już wywalczył indywidualne mistrzostwo świata, wyprzedzając Felipe Massę.
To właśnie Brazylijczyk, a właściwie jego odejście, jest dla Polaka szansą na powrót do grona kierowców F1. Massa przechodzi bowiem na sportową emeryturę i robi miejsce w zespole Williamsa. Według ekspertów Robert Kubica jest faworytem do wypełnienia luki. Z takiego rozwiązania cieszyłby się też Lewis Hamilton, który w tym roku dołożył do swojej kolekcji kolejne mistrzostwo świata.
W niedzielę na torze Abu Zabi ostatni wyścig tego sezonu. Dwa dni później rozpoczną się testy nowych opon Pirelli na przyszły sezon. Szansę otrzyma Kubica, któremu szefowie bacznie się przyjrzą. - On jest lepszy niż trzy czwarte obecnej stawki Formuły 1. To jeden z pięciu najlepszych kierowców obecnej generacji, a nawet go tutaj z nami nie ma - stwierdził w czwartek Hamilton wśród zgromadzonych w padoku dziennikarzy.
Sprawdź też: Robert Kubica padł ofiarą oszustów! Chcieli na nim nieźle zarobić