Krakowianin odbył na torze w Abu Zabi testy w tegorocznym bolidzie Williamsa. Teraz czeka na decyzję brytyjskiego teamu w sprawie zakontraktowania kierowcy na wolne miejsce w sezonie 2018.
Kubica przeszedł długą i wyboistą drogę, by zostać poważnym kandydatem do posady w ekipie F1. Przez lata po wypadku z lutego 2011 r. pracował nad doprowadzeniem się formy umożliwiającej ponowną jazdę w bolidzie. Jeśli Polakowi uda się wrócić, będzie to historia na miarę tej ze słynnym Laudą.
– Czy mój przypadek jest podobny do Nikiego? Każdy ma swoje życie i znalazł się w innej sytuacji. Z jednej strony można nas porównywać, z drugiej są to różne historie. W Formule 1 wystarczy, że zakładasz kask i cała otoczka znika – uważa Kubica, który jest przekonany, że zrobił wszystko, by przekonać do siebie szefów teamu.
– Robię wszystko krok po kroku – mówi Robert. – Wielu życzy mi powrotu, bo znają moją historię. Jednak w Formule 1 za zasługi nic nie dają, trzeba przekonać, że jest się w stu procentach przygotowanym do podjęcia wyzwania. Dziękuję ludziom za miłe słowa i życzenia, ale znam realia. A one są takie, że gdy siedzisz w bolidzie, twoja historia nie ma znaczenia. Robotę trzeba wykonać. Jednak każdy kolejny dzień przekonuje mnie, że wszystko idzie we właściwym kierunku. Otrzymałem odpowiedzi na większość wątpliwości i pytań, i są to odpowiedzi pozytywne – podkreśla Kubica.
Pamiętne powroty do F1
Niki Lauda
W 1976 r. w pożarze po wypadku na Nuerburgringu Austriak stracił włosy i pół twarzy, ale po 40 dniach ponownie ścigał się w F1. Dwa razy został później mistrzem świata.
Nigel Mansell
Zdobył tytuł w 1992 r., a po 12 miesiącach odszedł, bo znudziła mu się rywalizacja w F1. W 1994 r. ściągnięto go z wyścigów IndyCar. Jeszcze w wieku 41 lat wygrał Grand Prix.
Alain Prost
Rządził w F1 w drugiej połowie lat 80., a gdy przyszedł kryzys formy, przez rok nie startował. Powrócił w wielkim stylu, zdobywając czwarte mistrzostwo świata w karierze.