Wyścig Le Mans 24h to najbardziej prestiżowe wydarzenie w sportach motorowych. Udział w nim, a co więcej, osiągnięcie sukcesu na zawsze zapisuje się na kartach historii tej dyscypliny sportu. Robert Kubica pierwszy raz w karierze miał okazję pojechać na legendarnym torze. Co więcej, przez ogromną część rywalizacji jego zespół był w czołówce kategorii LMP2.
Stek przekleństw po porażce Kubicy w Le Mans! Nikt nie mógł w to uwierzyć
Pech Roberta Kubicy. Tego nie da się opisać słowami
Ale pech jaki spotkał reprezentanta Polski oraz jego kolegów jest ciężki do opisania. Na trzy minuty przed zakończeniem wyścigu wydawało się, że zespół WRT wygra zmagania, a Kubica przejdzie do historii. Ale chwilę później pojazd zatrzymał się. Wszyscy z niedowierzaniem patrzyli jak auto pomału zwalnia, a następnie stoi nieruchomo na środku toru.
Siatkarze brutalnie rozprawili się z klęską. Kubiak wszystko puścił z dymem, koniec rozmyślania
Początkowo mówiło się o wielu teoriach, dlaczego tak się stało i co zawiodło. Ostatecznie okazało się, że zepsuł się czujnik przepustnicy. Przez taka drobnostkę ekipie z Kubicą wielka szansa przeszła koło nosa. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" krakowianin został zapytany, czy będzie próbował szczęścia za rok na torze w Le Mans.
Tajemnicze słowa Kubicy. Kibice mogą czuć niepewność
Jego odpowiedź była co najmniej wymijająca. - Szczerze? Nie wiem. Le Mans jest raz w roku, zobaczymy co ten przyszły i kolejne przyniosą - powiedział Kubica. - To wyścig, który jest sporym wyzwaniem i bywa bolesny, jak się właśnie przekonaliśmy - dodał.
- Pomyśleć, jak się dla nas ten wyścig układał, że jechaliśmy po zwycięstwo, gdyby nie problem techniczny - to sytuacja byłaby jasna. To pokazuje, że było warto - powiedział kierowca z Krakowa.