Na słynny belgijski tor Spa-Francorchamps, na którym Kubica w 2010 r. po raz ostatni stał na podium Formuły 1, znowu przyjechali polscy kibice oklaskujący swojego idola. W 70-minutowym sobotnim wyścigu najpierw w kokpicie siedział partner Polaka Christophe Hamon, startujący w kategorii amatorskiej. Francuz pojechał odważnie i przed zmianą kierowcy jechał na 4. pozycji. Robert, który zajął 3. lokatę w kwalifikacjach, na swojej zmianie nie poprawił miejsca, ale z powodu kary dla jednego z rywali wylądował ostatecznie na pudle.
Zobacz też: Nowe auto Roberta Kubicy: Polak w Renault R.S. 01
- Powrót na podium to miłe uczucie - skomentował. - Oczywiście bardziej podobało mi się sześć lat temu, gdy byłem tu w samochodzie Formuły 1, ale takie jest życie. Myślę, że nie dało się zrobić nic więcej.
W niedzielnym 25-minutowym sprincie Kubica jechał już sam i zajął 4. pozycję. Ruszył z trzeciego pola startowego, ale nie zdołał zagrozić czołówce. Został jeszcze wyprzedzony przez Estończyka Kevina Korjusa. Do zwycięzcy, Holendra Pietera Schothorsta, stracił blisko 13 sekund. Jak zapowiedział, w przyszłym roku "na 90 procent" wróci na tor.