"Super Express": - Duma rozpiera tatę, kiedy widzi popisy syna?
Sławomir Dudek: - Przy sukcesie zawsze jest duma. Jesteśmy zadowoleni, w Gorzowie Patryk osiągnął superwynik (2. miejsce - red.). Słonko świeciło dla nas. Do zwycięstwa zabrakło niewiele, ale mamy pole do wyciągania wniosków. Marzy mi się mistrzostwo świata dla Patryka. Ale rywale są mocni, cały czas naciskają. Szkoda by było, żeby po dobrym sezonie w końcówce nam ten medal wyrwali. A czasy się zmieniły. Kiedyś mówiło się: "Jesteś młody, masz czas". Teraz, jak jest okazja, to trzeba brać, co się da.
- Patryk miał w tym sezonie trochę wahań formy. Z czego one wynikały?
- W naszym sporcie nie ma zawodnika, który utrzymałby wysoką formę przez cały rok, jeszcze nie było takiego, który nie miałby zadyszki.
- A teraz w jakiej jest dyspozycji?
- Jeszcze brakuje mu trochę do tej najwyższej. Ale będzie jeździł jeszcze lepiej. Jeśli we wrześniu przyjdzie ta superforma, to nawet mimo nie do końca dobrego sprzętu będziemy zadowoleni.
- Kto bardziej się stresuje zawodami pan czy syn?
- Patryk jest odporny psychicznie, ale na pewno wszystko to przeżywa. A ja się stresuję i za siebie, i za niego. Teraz zeszło z nas trochę ciśnienia, bo już nic nie musimy udowadniać. Patrykowi udało się wywalczyć awans do przyszłorocznego Grand Prix z eliminacji, więc o to się nie martwi.
- Jest pan członkiem jego teamu. Zdarza wam się pokłócić?
- Kłótnia podczas zawodów nic nie da. Musimy być dla siebie wyrozumiali, bo obaj wiemy, że chcemy dla siebie dobrze. Powtarzam często Patrykowi: "Jedź, walcz, bo swoją postawą sprawiasz ludziom przyjemność. Nie jeździsz tylko dla siebie". Medale, tytuły to sprawa drugorzędna. Jak się będzie dobrze wykonywać swoją pracę, to one przyjdą.