Tadeusz Błażusiak zamieni motocykl na koparkę [GALERIA]

2017-09-08 8:48

Tadeusz Błażusiak (34 l.) jest legendą enduro. Pochodzący z Nowego Targu zawodnik w grudniu zakończył sportową karierę, jednak ten sport wciąż jest dla niego całym życiem. Mistrz w rozmowie z "Super Expressem" opowiada m.in. o największych zawodach motocyklowego enduro w Europie Środkowej - Red Bull 111 Megawatt (9-10 września na terenie kopalni węgla brunatnego w Kleszczowie).

"Super Express": - Co to za impreza w Kleszczowie?
Tadeusz Błażusiak: - To połączenie kilku dyscyplin. Na początek mamy szybką sekcję motocrossową. Później wjeżdżamy na trasę super enduro, która jest bardziej wyścigiem po przeszkodach. Chcieliśmy, żeby to się działo blisko padoku, aby kibice mogli to lepiej zobaczyć. Kolejna część trasy to hard enduro.

- Ty podobno wystartujesz w wyścigu minikoparek?
- To event z boku głównych wydarzeń podczas trwania kwalifikacji. Będzie bardziej śmiesznie niż na poważnie. Oprócz mnie w wyścigu wezmą udział sportowcy niezwiązani z motosportem, m.in. Joanna Jóźwik i Konrad Bukowiecki.

- Dużo zmieniło się w twoim życiu od zakończenia kariery?
- Nareszcie mam na wszystko czas. Trochę odpocząłem, sporo podróżowałem, jeździłem na motocyklu. Pomogło mi to, że zostałem z większością moich długoletnich sponsorów jako ambasador.

- Nie brakuje ci adrenaliny związanej z rywalizacją?
- Kilka miesięcy temu mi nie brakowało. Ale teraz zaczynam się zastanawiać, czy znów komuś nie wsadzić łokcia pod ramię (śmiech). Po ponad 20 latach uprawiania sportu nie da się zrezygnować z niego z dnia na dzień. To jest to, kim jestem.

- Kariera kosztowała cię dużo zdrowia?
- Miałem sporo kontuzji, ale są ludzie uprawiający sport amatorsko, którzy są bardziej połamani ode mnie. Motosport niesie ze sobą ryzyko, ja zawsze stawiałem na odpowiednie przygotowanie, żeby je zminimalizować. Kontuzje to jest VAT w sporcie - trzeba je doliczyć (śmiech).

- W jakim wieku pierwszy raz wsiadłeś na motocykl?
- Pierwszy motocykl dostałem, mając 5 lat, jeździliśmy na nim z tatą i starszym bratem w ogródku. Najpierw była to zabawa, potem profesjonalne zajęcie.

- Miałeś jakiś wzór do naśladowania?
- Nie, wywodząc się z Polski, byłem trochę ograniczony. Uczyłem się tej dyscypliny, to nie były czasy Instagramu czy YouTube.

- Skąd pomysł zamieszkania w Andorze?
- Bo to wspaniałe miejsce do życia. Zamieszkałem tam także ze względu na to, że trenowałem w Hiszpanii. Ale moja partnerka jest z Polski, w domu mówimy po polsku.

- Pozwalasz partnerce wsiadać na motocykl?
- Absolutnie nie (śmiech). Nie ma prawa jazdy na motocykl, zresztą sama mówi, że z takim kierowcą jak ja czuje się bezpieczniej.

Najnowsze