Tomasz Gollob: Oskarżenia żony to bzdury! Mam czyste sumienie

2010-08-11 7:45

Tomasz Gollob (39 l.) przerywa milczenie! – To bzdury. Wydaje mi się, że komuś z zewnątrz zależy, by sprawy przybrały taki, a nie inny obrót

Tak komentuje w „Przeglądzie Sportowym” wstrząsające słowa żony Brygidy (40 l.) i córki Wiktorii (12 l.), które w „Super Expressie” przedstawiły najsłynniejszego polskiego żużlowca jako rodzinnego kata, który matce dziewczynki miał przystawiać pistolet do głowy, by wyłudzić kredyt. W wywiadzie nie zaprzecza też temu, że przed ślubem podpisali z żoną intercyzę, zgodnie z którą kobieta ma zagwarantowane 1,5 mln zł po rozwodzie.

Czy ktoś chce zniszczyć Tomasza Golloba (39 l.) i nakłania jego rodzinę do oczerniania go? On sam twierdzi, że najprawdopodobniej tak właśnie jest! Sportowiec, którego żona i córka oskarżają na łamach „Super Expressu” o bicie, groźby bronią, wymuszanie podpisów pod umowami kredytowymi na prawie 2 miliony złotych i wyrzucenie z domu – odpiera zarzuty.

Według żużlowca ktoś zmanipulował jego 12-letnią córkę, która nam wprost powiedziała, że nienawidzi swojego ojca. – To najprawdopodobniej ktoś z zewnątrz chce mojej krzywdy – mówi sportowiec. Kto to może być? Nie udało nam się zapytać o to Golloba. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na SMS-y. Jednak „Przeglądowi Sportowemu” udzielił wywiadu, w którym broni swego dobrego imienia.
– Każdego dnia budzę się, staję przed lustrem i bez wstrętu patrzę na swoje odbicie. Mam czyste sumienie – zdecydowanie mówi żużlowiec. Jakie odczucia wywołują w nim słowa żony? – Za chwilę okaże się, że strzelałem do niej z armaty – mówi Gollob.
Podkreśla, że nie wierzy w to, by Wiktoria (12 l.) mogła naprawdę go nienawidzić: – Łatwo ją skrzywdzić, zmanipulować. Wiem, że słowa córki o nienawiści do mnie nie są prawdziwe. Powiem więcej, to nie jej słowa – mówi sportowiec.

Odpiera też zarzut dotyczący zmuszania żony do podpisywania umów kredytowych: – Nie mógłbym zmusić żony do parafowania jakiegokolwiek wniosku, bo przecież to wszystko jest podpisywane w obecności pracowników banku. Tematu wyłudzenia nie ma – twierdzi sportowiec. Zaprzecza również, jakoby miał zostawić rodzinę bez środków do życia. – Nie ma takiej opcji, żebym po rozwodzie zostawił żonę i córkę na lodzie. To niemożliwe ani od strony prawnej, ani od strony czysto ludzkiej. Już dałem żonie dom i samochód. Na bieżąco i regularnie przekazuję jej też środki na utrzymanie – mówi „Przeglądowi Sportowemu”. Dodaje, że już wcześniej był szantażowany. – Rzeczywiście padały kwoty rzędu kilku milionów. Nie wiem dlaczego jest to tak ukierunkowane, żeby wyciągnąć ode mnie pieniądze. Ale od tego są rozwody i sądy – powiedział natomiast serwisowi sportowefakty. pl.
Kto mówi prawdę w tej szokującej sprawie? Bada ją Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy. Żużlowiec złoży zeznania po przesłuchaniu Wiktorii w obecności psychologa.

Najnowsze