Lutowy wyjazd do Los Angeles będzie dla Golloba kluczowy. Podczas tego pobytu lekarze mają ocenić, czy operacja jest możliwa. Z powodu ostatniego zabiegu lekarze muszą wszystko od nowa sprawdzić, przeanalizować czy nadaje się do zabiegu. Muszą być w 100 proc pewni czy operacja nie pogorszy obecnego stanu Golloba. Już na miejscu okaże się, czy lekarze i Gollob pójdą na całość, czy będzie trzeba jeszcze poczekać. Co najważniejsze, zgodę na operację w USA wyraził neurochirurg Marek Harat, z którego zdaniem bardzo liczy się Gollob. Światowej sławy specjalista miał stwierdzić, że organizm żużlowca jest już na tyle mocny, że może poddać się operacji.
Zabieg w Ameryce ma postawić Golloba na nogi, ale jest też obarczony dużym ryzykiem. Mogą wrócić dolegliwości, na które narzekał wcześniej. Oczywiście nie ma też 100 procent pewności, że operacja się powiedzie. U Golloba problem dotyczy tylko czucia w nogach. W dużej mierze wyeliminowano bóle, które pojawiły się po grudniowej operacji.
Gollob na pewno nie będzie się spieszył bo wie, że najważniejsze jest jego zdrowie. - Nie mogę mieć kilku operacji. Jedną, maksymalnie dwie, bo tyle jeszcze wytrzymam. Nie możemy popełnić błędu – mówił niedawno Gollob.
Operacja w USA polega na nowatorskim wstawieniu implantu do rdzenia kręgowego. Ma według założeń cofnąć paraliż ludziom z uszkodzonym rdzeniem kręgowym. Pacjent nie odzyska sprawności takiej jak przed wypadkiem, ale implant przywraca w znaczniej części umiejętność chodzenia, bo mostkuje połączenie z rdzeniem sprawnym i uszkodzonym. Koszt operacji to milion dolarów.
Wbrew temu, co może się wydawać, Gollob żyje aktywnie. Nie siedzi w domu. Gollob ma wielu znajomych, którzy często zapraszają go do siebie. Niedaleko jego domu jeden z przyjaciół ma hotel i restaurację. Mistrz jest też w ciągłym kontakcie z Bartoszem Zmarzlikiem, któremu od dawna doradza. Wspólnie rozważają, co zrobić, aby obronić tytuł mistrza świata.