- Mamy ogromne serce do walki i będziemy to pokazywać na każdym kolejnym rajdzie! - zapowiedział "Kajto". Kierowca z Ustronia dobrze wie, co mówi. Rok temu na śródziemnomorskiej wyspie Kajto z Maćkiem zajęli drugie miejsce. W tym roku są także podstawy do optymizmu. I w Turcji i w Sardynii pod względem profilu trasy są do siebie trochę podobne. Na szutrowej nawierzchni nie brakuje ostrych piaszczystych zakrętów, wystających kamieni, dziur i innych niebezpieczeństw.
Innym atutem polskiej załogi jest sprzęt, który z powodzeniem przeszedł chrzest bojowy w zachodniej Turcji. - Wygraliśmy najtrudniejszy rajd w kalendarzu Rajdowych Mistrzostw Świata. Wóz spisywał się perfekcyjnie, w czym spora zasługa obsługi z hiszpańskiego Race Seven. Wszystko grało, jak w szwajcarskim zegarku - dodał "Kajto".
Tylko przez skromność, kierowca z Ustronia nie wspomniał o swojej fenomenalnej jeździe i skutecznej, mądrej strategi. Na szalenie niebezpiecznej trasie nie poradził sobie sam Francuz Sebastien Ogier, który poważnie uszkodził swoją Toyotę Yaris i musiał się wycofać. Tymczasem "Kajto" spisywał się rewelacyjnie i jego Skoda Fabia R5 evo mijała nawet rywali z WRC, w tym aktualnego mistrza świata Estończyka Otta Tanaka, który miał problemy ze swoją maszyną.
- Najważniejsze dla nas to fakt, że bardzo szybko podnieśliśmy się o niepowodzeniu w Estonii zaledwie 10 dni później Kajto pokazał wyborne tempo. Wracamy do gry, do końca będziemy walczyć o tytuł mistrza świata - zakończył pilot Maciej Szczepaniak.
Na razie ekipa LOTOS Rally Team w klasyfikacji WRC 3 zajmuje trzecie miejsce. Jest spora szansa, że będzie jeszcze wyższa. Wiele wskazuje, że oprócz rajdu Sardynii i Ypres dojdzie przynajmniej jeszcze jedna impreza. W grę wchodzi włoska Monza, Wyspy Kanaryjskie i Chorwacja.
