Andrzej Fonfara: Do szczęścia brakuje mi tylko pasa [WYWIAD]

2017-06-02 8:55

W najbliższą sobotę w Montrealu Andrzej "Polski Książę" Fonfara (29 l.,29-4, 17 k.o.), po raz drugi stanie przed szansą zdobycia mistrzostwa świata WBC wagi półciężkiej. Będzie walczył z królem nokautu Adonisem Stevensonem (39 l., 28-1, 23 k.o.), z którym raz już przegrał.

"Super Express": - Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody. A ty znów walczysz ze Stevensonem.

Andrzej Fonfara: - Nie jestem przesądny. Przyjąłem to wyzwanie, nie było innej opcji.

- A mało brakowało, aby do waszej walki nie doszło, gdybyś w marcu przegrał z Chadem Dawsonem. Tamta walka była horrorem, tak samo będzie w Montrealu?

- (śmiech) Boks to nie film grozy i nie da się przed walką napisać scenariusza. Pojedynek z Dawsonem był wyrównany, ale on go przegrał. A walka rzeczywiście trzymała ludzi w napięciu. I to się liczy.

- W Montrealu Stevenson będzie miał za sobą pełną halę.

- Na pewno będzie miał więcej kibiców, ale moi fani nie zawiodą. Wiem, że z Chicago organizowana jest wycieczka na moją walkę.

- Twój synek i żona będą ci kibicować?

- Tak, ale z domu w Chicago. Przywiozę im pas mistrzowski. Będzie prezentem urodzinowym dla syna, który w lipcu skończy rok. Mam nadzieję, że będziemy świętować w nowym domu, którego budowę właśnie kończę.

- Masz nowego trenera, zmieniłeś się od poprzedniej walki ze Stevensonem?

- Na pewno. Jestem dynamiczniejszy, szybszy i dokładniej zadaję ciosy. A Stevenson nie robi się młodszy. Za rok stuknie mu czterdziestka, to już powoli widać w ringu. Lat się nie oszuka.

- Walka coraz bliżej. Jak wygląda końcówka twoich przygotowań?

- Zwolniłem tempo, tylko lekki trening, aby nie zardzewieć. Miałem bardzo dobry obóz treningowy. Intensywne treningi dwa razy dziennie z kilkugodzinną przerwą. To było jak praca na etacie, do domu wracałem pod wieczór.

- W lipcu walka Adama Kownackiego z Arturem Szpilką. Na kogo stawiasz?

- Obaj są moimi kolegami i lubię ich. Ale myślę, że wygra Artur. Jest szybszy, ma więcej doświadczenia, walczył z wieloma lepszymi zawodnikami niż Adam.

- Skoro już plotkujemy o kolegach po fachu. Uważasz, że Tomasz Adamek dobrze robi, wracając na ring?

- To jego decyzja i nie będę tego oceniał. Ale jeżeli jest w dobrej formie i czuje się na siłach, by znów walczyć, to dlaczego nie? Ja też po porażce ze Smithem mogłem rzucić boks, bo mam za co żyć. Ale sportowa ambicja nie pozwala mi odejść jako przegranemu. Doskonale rozumiem Adamka, bo byłem w jego skórze. Jestem zdrowy, mam kochającą rodzinę, wokół siebie wspaniałych ludzi. Oprócz mistrzowskiego pasa niczego więcej mi do szczęścia nie potrzeba.

Najnowsze