To był istotny pojedynek dla Fonfary. Po porażce z Joe Smithem Juniorem, nasz pięściarz musiał walczyć o powrót do czołówki swojej kategorii wagowej. "Walczyć", czyli wygrać z Chadem Dawsonem. Pierwszym pogromcą Tomasza Adamka w wadze półciężkiej, który pojedynek z Polakiem zaczął w swoim stylu. Bazował głównie na technice, koordynacji, odpowiednim balansie. Nie szukał otwartej wojny. Schował się za podwójną gardą i szukał ciosu nokautującego. Fonfara odwrotnie. 29-latek nie chciał ryzykować. Zwycięstwo na punkty, ewentualnie zmęczenie rywala - taktyka nowego szkoleniowca "Andrew" Virgila Huntera (zastąpił Sama Colonnę) okazała się zaskakująco prosta i zarazem skuteczna.
Opłaciło się. W dziesiątej rundzie Polak zamroczył Dawsona, zepchnął go do narożnika i zbombardował. Sędzia przerwał pojedynek i ogłosił triumf Fonfary.