Brytyjczycy oszaleli. Joshua zadebiutował na zawodowych ringach 5 października 2013 roku, a w sobotę został nowym mistrzem świata wagi ciężkiej. W 16 walce. Takiej szybkości nie mieli przed nim nawet najwięksi. Muhammad Ali by dotrzeć do szczytu potrzebował 20 pojedynków. Lennox Lewis 22. Witalij Kliczko 25, a legendarny Mike Tyson - champion w wieku zaledwie 20 lat - 28. Szybszy był Evander Holyfield, ale w 15 pojedynku walczył jeszcze w wadze junior ciężkiej. Joshua na dodatek, podobnie jak Ali, to przykład wręcz modelowej kariery. Jest wciąż aktualnym mistrzem olimpijskim w wadze superciężkiej.
Artur Szpilka ostro o MASIE: To zwykła gnida! Obsr... GANGSTER
To nie było wybitne starcie. Joshua - Martin. Pierwszy z chirurgiczną precyzją bezwzględnie obijał rywala. Drugi tylko bezradnie czekał na nokaut. Nie byłoby to znowu takie dziwne - oglądaliśmy dawne walki braci Kliczko - ale to właśnie ten drugi był aktualnym mistrzem świata. Zupełnie przypadkowym. Wakujący pas federacji IBF zgarnął bowiem w styczniu 2016 roku, a Wiaczesława Głazkowa pokonał, bo Ukrainiec przegrał z kontuzją.
Martin padał i czekał na wyrok
Tak sobie panowie więc stali i czekali. Joshua zaczął niemrawo, ale już w połowie I rundy na głowę rywala zaczęły spadać gromy. Potężne proste, robiące spustoszenie w gardzie i na twarzy Amerykanina. 30-latek wyglądał na oszołomionego. W II rundzie padł dwukrotnie. W obu przypadkach zrobił tylko głupią minę, bezradnie spojrzał na sędziego i czekał na wyrok. Ten wreszcie nadszedł, co również okazało się historyczne. Krócej championem w królewskiej kategorii wagowej był tylko niejaki Tony Tucker. W 1987 roku, przez 34 dni. Znokautował go wówczas pewien legendarny jegomość. Mike Tyson.
A Joshua już szykuje się do kolejnych przeciwników. Wspomina się O Eriku Molinie, dorzuca Tysona Fury'ego, a pewnie gdzieś za rogiem zbroi się też Deontay Wilder, kolejny król nokautu. Ktokolwiek by to nie był, będzie to zapewne niezapomniane wydarzenie.