Tomasz Adamek na lotnisku w Rzeszowie został owacyjnie przywitany przez kibiców. Na twarzy "Górala" widać jeszcze ślady sobotniej walki z Michaelem Grantem (wygranej przez Adamka jednogłośnie na punkty).
- Nie miałem poważnych obrażeń po pojedynku, żeby się miały goić wiele tygodni. Mam parę rozcięć, ale na przykład to koło oka powstało po ciosie łokciem - mówi bokser w rozmowie z "Super Expressem". - Pojedynek może nie był widowiskowy, nie było czystej walki, ale to dlatego, że Grant mnie ściągał. To wielki chłop, bardzo silny. Ale w ringu zrealizowałem plan taktyczny. Miałem walczyć w dystansie i to robiłem. Wygrałem dzięki szybkości. Jeśli nie będę szybki, nie będę wygrywał w wadze ciężkiej.
Przeczytaj koniecznie: Tomasz Adamek ma propozycje kolejnej walki
Adamek pewnie pokonał Granta, ale w czasie pojedynku miał kilka trudnych momentów. - W szóstej rundzie dostałem bardzo silny cios. Ale przecież to normalne w boksie. Przyjąłem kilka uderzeń, ale go wypunktowałem - podkreśla "Góral". - Najbliższych 9 dni spędzę w rodzinnych Gilowicach, potem wrócę do New Jersey, żeby klepać kolejną walkę, która ma się odbyć na przełomie listopada i grudnia.
Adamek jeszcze nie wie, z kim się zmierzy, choć kolejka chętnych do walki z nim się wydłuża. - Wszyscy chcą walczyć, bo widzą, ilu mamy kibiców, a to się przelicza na pieniądze. Ale wybór przeciwnika nie zależy tylko ode mnie, o wszystkim decyduje telewizja - wyjaśnia "Góral", który już myśli o starciu z jednym z braci Kliczków w przyszłym roku. - Jeśli chcę być mistrzem świata, muszę ich pokonać - mówi wprost Adamek. - A ja będę mistrzem, obiecałem to kibicom!