- Nie spodziewałem się, że on ma tak mocną szczękę. Bellew był dzisiaj po prostu lepszy. Ale chcę swojej szansy i rewanżu. Mam nadzieję, że spotkamy się po raz drugi, może to być nawet u niego w Liverpoolu - stwierdził już po pojedynku Haye. Był zszokowany. Tak jak kibice w Londynie. Bellew, który debiutował w wadze ciężkiej, wydawał się stać na straconej pozycji. Miał nie wytrzymać potęgi ciosów "Hayemakera". I faktycznie. Ciosy 36-letniego pięściarza miały moc. Brakowało w nich tylko precyzji. Wykorzystał to "Bomber", który w 6. rundzie wreszcie ruszył do przodu i przerwał partię szachów. Po serii ciosów Haye padł na deski i cudem wrócił do narożnika. Nie był sobą. Ledwo poruszał się między linami i ograniczył swoją aktywność do wyprowadzania pojedynczych uderzeń. Wciąż był groźny, ale z uszkodzonym ścięgnem Achillesa mógł tylko czekać na egzekucję.
Ta nadeszła wreszcie w 11. rundzie. Brytyjczyk aż wypadł za ring! - Chcę walki z Wilderem. Nie interesuje mnie konfrontacja z Anthonym Joshuą, bo to dobry chłopak, ale Wilder? Chcę ciebie chłopcze - skomentował swoje zwycięstwo Bellew. Oto nowa gwiazda wagi ciężkiej boksu?