Fiodor Łapin: Koks niszczy polski boks

i

Autor: Tomasz Radzik Fiodor Łapin: Koks niszczy polski boks

Fiodor Łapin: Doping w polskim boksie istnieje i jest to duży kłopot

2016-05-10 9:31

Dopingowe wpadki Dawida Kosteckiego i Mariusza Wacha zwróciły uwagę na problem dopingu w boksie. Rozmawiamy na ten temat z Fiodorem Łapinem (49 l.), trenerem m.in. mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej Krzysztofa Głowackiego i eks-czempiona Krzysztofa Włodarczyka.

"Super Express": - Polscy pięściarze biorą doping?

Fiodor Łapin: - Jeśli ktoś myśli, że w Polsce nie ma tego problemu, jest w błędzie. Doping w polskim boksie istnieje i jest to duży kłopot.

- Skąd pan to wie?

- Świat bokserski jest mały, wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Niestety, w Polsce praktycznie nie ma kontroli, a należałoby nawiązać współpracę z polską agencją antydopingową. Gdyby tak się stało, kilku oszustów mogłoby pożegnać się z karierą.

- Złapał pan kogoś na gorącym uczynku?

- Nie da się nikogo złapać bez wyrywkowej kontroli. Gdybyśmy je mieli, moglibyśmy stworzyć bazę zawodników, która pokazywałaby zmiany u pięściarzy. Zastanawiające jest, że kilku bokserów w ciągu kilku miesięcy niesamowicie się rozrosło. Wiem, w jaki sposób pracuje się nad siłą, parę kilogramów mięśni przybywa w ciągu kilku lat, a nie miesięcy.

- Dlaczego w Polsce nie ma wyrywkowych kontroli antydopingowych?

- Bada się wyłącznie mistrzowskie walki i chyba powodem są koszty. W ubiegłym roku Paweł Głażewski oskarżył Macieja Miszkinia i skończyło się tym, że Maciek sam opłacił badania dla siebie i dla rywala. Zastanawia mnie inna rzecz. Te środki są bardzo drogie, zawodników często nie stać na nie, pytanie, czy ktoś to sponsoruje?

- Jak to wygląda w innych krajach?

- Przed walką Głowackiego z Huckiem w USA była pobierana krew przed i po walce i to było profesjonalne. Jednak podczas ostatniej walki z Cunninghamem pobierano jedynie mocz. To nie działa. Ludzie, którzy handlują koksem, często współpracują z lekarzami i przekazują pięściarzom wiedzę, w jaki sposób się wyczyścić tak, aby test nic nie wykazał.

- Pochodzi pan z Rosji, gdzie tradycje dopingowe są bardzo bogate.

- Dużo kontrowersji wzbudza RUSADA (rosyjska agencja antydopingowa - red.) i sądzę, że faktycznie przymykała oko na najlepszych rosyjskich zawodników. Ale to problem globalny, o czym świadczą przypadki choćby Lance'a Armstronga czy Marion Jones.

- Skoro wszyscy biorą, to może warto zalegalizować doping, tak jak proponował Przemysław Saleta?

- W niektórych krajach za stosowanie dopingu wsadza się do więzienia i zdecydowanie bliżej mi do tej opcji niż do legalizacji. Gdy przychodzi do mnie nowy zawodnik, od razu pytam go, czy coś brał lub bierze. Ostrzegam, że u mnie taki pięściarz nie ma prawa wstępu na salę. Wolę skończyć karierę trenerską, niż tolerować u swoich zawodników doping.

Najnowsze