Gołota pięściarską karierę rozpoczynał w Legii. Jako amator trenował pod okiem Gmitruka, więc powrót na salę stołecznego klubu był dla obu pełen emocji.
- Widzisz, dziś jesteś tak samo przystojny jak wtedy - śmiał się Gmitruk, zwracając uwagę Gołoty na czarno-białe zdjęcie wiszące w korytarzu. - Jak trenować, to tylko w Warszawie, w Warszawie - nucił z kolei Gołota, nawiązując do piosenki "Jak przygoda, to tylko w Warszawie", gdy spytaliśmy go o wybór stolicy na miejsce przygotowań.
- Czy jestem w formie? Formę dopiero będziemy przygotowywać. Niecałe osiem tygodni, jakie zostało do walki, to z jednej strony dużo czasu, a z drugiej mało - dodał.
Za trzy dni, 5 stycznia, Gołota skończy 45 lat. Mimo to na treningach nie zamierza się oszczędzać. - Jestem mile zaskoczony tym, jak prezentuje się Andrzej. Tym bardziej że miał mało czasu na pełną regenerację, bo wczoraj wieczorem biegał 45 minut - ocenił Gmitruk.
Gołota po godzinnych zajęciach tryskał humorem. - Udało się przeżyć pierwszy trening, więc to plus. Mam swoje lata, ale jestem nie tylko starszy i cięższy, ale i mądrzejszy. Spodziewam się ciężkiej walki, bo Saleta to wymagający i silny rywal. Dlatego muszę przede wszystkim skupić się na elementach techniki i poprawić kondycję - wylicza bokser, który przyznaje, że powrót na ring wzbudza sporo emocji w jego rodzinie.
Żona jest przeciwna, a dzieciaki nie mogą uwierzyć, że jeszcze raz zobaczą tatę w akcji - śmieje się Gołota, który nie wie, czy podczas gali w Gdańsku definitywnie pożegna się z boksem. - Teraz koncentruję się tylko na tej walce. Zobaczymy, jak owocne okażą się treningi i przede wszystkim, czy jestem w stanie coś jeszcze w ringu zrobić. Nie wiem, czy będzie to koniec kariery - twierdzi bokser, który sylwestra spędził w Warszawie.
Nie chciał jednak zdradzić gdzie. - Żona ma pewnie jakieś plany, ale ja jeszcze nic nie wiem - mówił pół doby przed końcem roku. - Zobaczymy, czy po treningu będę miał w ogóle siłę potańczyć. Może być ciężko - zakończył.