Francis Ngannou z przytupem wszedł do świata boksu i mógł być sprawcą największej sensacji w pięściarstwie od lat. Kameruńczyk kilka miesięcy temu zdecydował, że porzuca karierę w UFC i MMA, która i tak była świetna, na rzecz boksu. Od razu dostał trudnego rywala, bo zmierzył się z Tysonem Furym, aktualnym mistrzem świata w wadze ciężkiej. Ngannou był skazywany na pożarcie w starciu z Brytyjczykiem, ale postanowił zaskoczyć świat. Zwłaszcza wówczas, gdy posłał bardziej doświadczonego rywala na deski.
Fury zdołał się jednak pozbierać i ostatecznie wygrał na punkty, choć według wielu werdykt dla Ngannou był nieco krzywdzący i jego zwycięstwo nie byłoby zaskoczeniem po dobrym pojedynku. Mimo porażki Kameruńczyk niemal od razu zapewnił sobie kolejną wielką walkę i tym razem zmierzy się z byłym mistrzem świata wagi ciężkiej, Anthonym Joshuą.
Ngannou i Joshua zarobią astronomiczne pieniądze za walkę
Pojedynek odbędzie się już w najbliższy piątek w Arabii Saudyjskiej i jak można się domyślić, pieniądze w tej walce ponownie są gigantyczne. Według najnowszych ustaleń mediów na konto Joshui ma wpłynąć aż 50 milionów dolarów. Ngannou będzie musiał zadowolić się o ponad połowę mniejszą wypłatą, bo ma otrzymać 20 mln. W dodatku dojdą jeszcze zyski ze sprzedaży PPV.