Karolina Kowalkiewicz: Walka z Joanną Jedrzejczyk to byłby zaszczyt

2016-07-28 4:00

Jeśli wygram najbliższą walkę, to potem powinnam już walczyć o pas. Pojedynek z Joanną Jędrzejczyk o tytuł mistrzyni UFC byłby dla mnie zaszczytem - mówi "Super Expressowi" Karolina Kowalkiewicz (31 l., 9-0), która w sobotę na gali UFC 201 w Atlancie zmierzy się z Amerykanką litewskiego pochodzenia Rose Namajunas (24 l., 5-2).

"Super Express": - Jaki przewidujesz scenariusz sobotniej walki?

Karolina Kowalkiewicz: - Namajunas jest młodą zawodniczką, stale czyni postępy. Jest skuteczna w stójce i parterze, jej atutem jest gibkość. Za mną najcięższe przygotowania w karierze, spodziewam się efektownej walki, takiej, która spodoba się kibicom, i liczę, że to moja ręka zostanie podniesiona w górę.

- Mówi się, że jeśli w sobotę wygrasz, w kolejnej walce zmierzysz się z Joanną Jędrzejczyk o pas wagi słomkowej. To możliwe?

- Już przy okazji kwietniowej walki Namajunas z Tecią Torres zwyciężczyni miała walczyć z Joanną. Rose wygrała na punkty, ale stwierdziła, że jeszcze nie jest gotowa do walki o pas, dlatego stawką naszego pojedynku jest nie tylko cenna wygrana, ale też przepustka do pojedynku z Asią. To dla mnie naturalna kolej rzeczy, że jeśli wygram z Rose, będę pretendentką do pasa.

- Jeszcze nigdy w historii UFC nie było polsko-polskiego pojedynku o taką stawkę.

- To byłoby coś niesamowitego, ale nie chciałabym do tego podchodzić w specjalny sposób. Po prostu chcąc być najlepszą, muszę wygrywać z najlepszymi. W tej chwili Asia jest na szczycie i marzę o tym, by móc się z nią zmierzyć. To byłby dla mnie zaszczyt.

- Jak wspominasz waszą jedyną walkę z 2012 roku?

- To była jedna z moich pierwszych walk amatorskich, a Asia była moją wielką idolką. Śledziłam jej karierę w Muay-Thai, kibicowałam jej i w momencie, gdy zobaczyłam, że mam z nią walczyć, ugięły się pode mną nogi. Niestety przegrałam w dogrywce.

- "Karolina jeszcze nie jest na tym samym poziomie. W tym roku do naszej walki nie dojdzie" - powiedziała o tobie Jędrzejczyk.

- Oczywiście, że jestem gotowa. Za ładne oczy nie jestem 5. w rankingu UFC. To nie wzięło się znikąd, ciężko na to zapracowałam. Teraz jest idealny moment i zrobię wszystko, żeby do tej walki doszło jeszcze w tym roku.

- Pamiętasz swoje początki w MMA?

- Było ciężko. Jadąc na pierwszą walkę w KSW, nie miałam nawet pieniędzy na profesjonalny strój do MMA i kupiłam sobie spodenki w lumpeksie za 5 złotych. Wystąpiłam w nich na treningu dla mediów, ale wtedy jednemu ze sponsorów zrobiło się mnie żal i podarował mi strój, w którym walczyłam.

- Jakie masz plany po walce?

- 13 sierpnia moja przyjaciółka wychodzi za mąż i jestem jej świadkową. Wcześniej organizuję wieczór panieński. Wesele to dodatkowa motywacja, by nie dać sobie zrobić krzywdy, bo jeżeli będę świadkowała z limem pod okiem, to przyjaciółka chyba mnie znokautuje (śmiech).

Najnowsze