"Super Express": - Jakim rywalem będzie Durodola?
Krzysztof Włodarczyk: - Mocnym, w przeciwieństwie do mojego ostatniego przeciwnika, po przyjęciu kilku ciosów się nie przewróci, tylko będzie chciał walczyć dalej.
- Obaj dysponujecie potężnym uderzeniem. Ta walka skończy się przed czasem?
- Myślę, że szanse rozkładają się pół na pół. Durodola to jeden z trudniejszych rywali w mojej karierze, to nie przypadek, że aż 25 walk kończył przed czasem. Ale ja też mam czym uderzyć i mogę skończyć walkę jednym ciosem.
- On przegrywał wyłącznie z mocarzami
- I jeśli wygram to po tej walce nadal będę uznawany za mocarza. Też czuję się kozakiem, wciąż należę do światowej czołówki.
- To dla ciebie ostatni gwizdek na walki o poważne tytuły
- Tak, bo wieku nie oszukam. Ta walka może przybliżyć mnie do wymarzonych celów, dlatego jest to pojedynek o być albo nie być. Nie chcę boksować na galach do kotleta, chcę walczyć z dobrymi rywalami o trofea i dobrą kasę.
- Jak podobała ci się ostatnia gala na stadionie Narodowym?
- Super walka Dąbrowskiego z Talarkiem, z dobrej strony pokazała się też Ewa Piątkowska, która obroniła pas WBC wagi super półśredniej. Niepotrzebnie do ringu wchodził Marcin Najman, bo trudno pogodzić rolę organizatora i zawodnika...
- Celowo nie mówisz o walce wieczoru (Szpilka – Guinn – red.)?
- Nie oglądałem walki wieczoru.
- Ale mówi się o twojej walce ze Szpilką.
- Na pewno nie w tym roku. Może w przyszłym.