Andrzej Kostyra, Artur Szpilka, Marcin Najman

i

Autor: materiały prasowe

Videoblogi SE. Andrzej Kostyra ocenia Narodową Galę Boksu

2018-05-28 10:45

Długo w ogóle nie wypowiadałem się na temat Narodowej Gali Boksu na Stadionie Narodowym w Warszawie organizowanej przez Marcina Najmana. Życzyłem mu żeby się udała, bo byłoby to z wielką korzyścią dla boksu. Niestety…

Na pewno nie była to gala klasy ostatniego Polsat Boxing Night. W Częstochowie wspaniałe walki Mateusza Masternaka z Kalengą oraz Tomaszem Adamkiem i Abelem, nokauty, entuzjazm widowni. A na Narodowym w głównej walce wieczoru Szpilka, który przegrał dwa ostatnie pojedynki przez nokaut z amerykańskim rywalem, który nie walczył ponad 2 lata, a z 7 ostatnich walk przegrał 5. No i jeden przez 10 rund uciekał, drugi go gonił. Ten co uciekał trzy razy skutecznie zaatakował, ale potem od razu nacisnął na hamulec i włączył wsteczny bieg. Porównywanie tego wydarzenia do walki wieczoru na PBN to jak porównywanie Himalajów do krecich kopców.

W drugiej z najbardziej reklamowanych wystąpił sam organizator gali Marcin Najman, który nie walczył ponad 4 lata, a zmierzył się z przeciętnym oponentem który nie walczył ponad 2 lata. Skończyło się kontuzją barku Najmana i szybkim poddaniem. Być może udałoby się tej kontuzji uniknąć gdyby Marcin miał więcej czasu na przygotowania. Ale nie mógł mieć bo był zajęty organizacją gali.

Wielkiego pecha miał Izu Ugonoh bo jego rywala Kassiego „od 5 dni bolała głowa” i poddał się właściwie bez walki. Symulant, nie zasługujący na wypłatę. Szkoda, bo Izu dopiero się rozkręcał.

Jeszcze większego pecha miał Mariusz Wach, który pierwotnie miał wystąpić w głównej walce wieczoru. Izu chociaż powalczył 2 rundy, Mariusz żadnej, bo okazało się że Molina był złapany na koksie po walce z Joshuą i organizatorzy nie znaleźli dublera.

Galę ratował najwybitniejszy z bokserskich zapowiadaczy Michael Buffer, który wykrzyczał swoje słynne „Przygotujcie się na wielkie grzmoty!!!” Te wielkie grzmoty nie były w głównych walkach, ale w kapitalnym, krwawym pojedynku Norberta Dąbrowskiego z Robertem Talarkiem zakończonym efektownym zwycięstwem Norasa Dąbrowskiego. Talarek to polski Arturo Gatti, ale widać że ringowe które stoczył już trochę odbijają się na jego odporności na ciosy. Musi to przemyśleć.

Trochę mniejsze grzmoty były w ciekawej walce Ewy Piątkowskiej z Lindberg. Wyrównany pojedynek, moim zdaniem Ewa zasłużyła na nieznaczne zwycięstwo (takie jak punktowało dwóch arbitrów). Gratuluję jej. Brawo Ewa.

Uznanie też dla Rafała Jackiewicza i Roberta Świerzbińskiego za to, że jeszcze im się chce i za niezłą walkę.

Nie chcę się wypowiadać na temat frekwencji na stadionie Narodowym podczas tej gali, bo nie byłem na niej tylko oglądałem w telewizji. Marcin Najman podał, że było 17 894 widzów. Jeśli tak było to być może organizatorzy za dużo nie dołożyli do imprezy. Znający się na rzecz promotor Andrzej Wasilewski oceniał jednak, że trudno było tak „spiąć”, żeby zarobić.

WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin

Najnowsze