Narodowa Gala Boksu została zorganizowana z myślą o uczczeniu setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. Miało być to wielkie święto boksu na PGE Narodowym, ale organizatorzy nie spisali się tak dobrze i w dniu wydarzenia musieli wykreślić Mariusza Wacha z karty walk. A "Wiking" miał przecież walczyć w walce wieczoru.
Mimo że nie wszystko wyszło tak, jak zakładano na ringu zobaczyliśmy parę ciekawych pojedynków. Widzowie mieli okazję zobaczyć walki nie tylko bokserskie, ale również w formule K1 oraz MMA. Była to jednak przystawka do głównych rywalizacji, w których zobaczyliśmy Artura Szpilkę, Izu Ugonoha i Ewę Piątkowską.
Warto wspomnieć jednak o pojedynku Norberta Dąbrowskiego z Robertem Talarkiem. Było to trzecie starcie obu zawodników. Po pierwszej rundzie zapowiadało się na bokserskie szachy, ale w kolejnych minutach to, co działo się na ringu trzeba nazwać bokserską wojną! Do piątego starcia zawodnik ze Śląska miał przewagę i punktował rywala, który nie pozostawał bierny i próbował kontrować.
Losy walki odwróciły się właśnie w piątej rundzie. Dąbrowski posłał przeciwnika dwukrotnie na deski. Dwa potężne prawe sierpowy ścięły Talarka z nóg. Od tego momentu to "Noras" zyskał przewagę, co przełożyło się na werdykt sędziów. Dąbrowski wygrał jednomyślną decyzją.
Nie można pominąć również pojedynku Marcina Najmana. Organizator, a zarazem bokser stanął do walki z Rihardsem Bigsem. Starcie nie porywało, toczyło się w bardzo wolnym tempie. Atakować próbował Polak, ale nie zdołał przedrzeć się przez gardę rywala. W czwartej rundzie Najman poddał walkę, wskazując na ból barku.
Tuż potem w ringu pojawił się Ugonoh. Jego rywalem był Fred Kassi, który kilka miesięcy temu mierzył się z innym Polakiem, Tomaszem Adamkiem. Ta walka również nie potrwała długo. Po drugiej rundzie Kameruńczyk powiedział do sędziego ringowego, że nie będzie kontynuował pojedynku. Zarówno kibice jak i sam Izu Ugonoh oraz jego trener, Andrzej Gmitruk, byli mocno rozczarowani taką decyzją. Kassi tłumaczył się... bólami głowy.
Pod względem stawki, najważniejszą walką wieczoru była rywalizacja Piątkowskiej z Marią Lindberg. Bój toczył się o pas mistrzyni świata federacji WBC w kategorii junior średniej. Obie zawodniczki nie oszczędzały się od pierwszej rundy. Szwedka w każdym starciu bazowała przede wszystkim na kombinacjach ciosów po skróceniu dystansu.
"Tygrysica" szukała tego jednego ciosu, który mógłby znokautować rywalkę, ale przez cały pojedynek nie mogła się wstrzelić i jej sierpowe mijały raz po raz głowę Lindberg. Sędziowie punktowi mieli ciężkie zadanie, ale wskazali na zwycięstwo Piątkowskiej, która obroniła pas mistrzyni świata.
Walką wieczoru była rywalizacja Szpilki z Dominickiem Guinnem. "Szpila" doskonale wiedział, że porażka może zamknąć mu drogę do wielkiego świata boksu. Pojedynek toczył się pod dyktando Polaka, który cały czas przeważał. Szpilka miał jasną taktykę. Rozbijał gardę Guinna prawym prostym i czekał na odpowiedni moment do mocnego uderzenie lewym sierpowym.
Amerykanin zepchnięty był do głębokiej defensywy i rzadko kiedy wyprowadzał ciosy. Pod tym względem rundy były monotonne, ponieważ Szpilka nawet na sekundę nie odstąpił od swojej strategii. Choć przez realizowanie taktyki walka nie była emocjonująca, przyniosło to oczekiwane skutki. Polak zwyciężył jednogłośną decyzją sędziów i znów może myśleć o starciach z lepszymi rywalami.