"Super Express": - Pozbierałeś się już po tej przegranej z Mollo?
Krzysztof Zimnoch: - Zapomniałem już o tej walce, żadnej blokady nie mam. To był tylko wypadek przy pracy. Jestem przekonany, że wygram kolejną walkę, a moja kariera wróci na właściwe tory. Widzę swoją przyszłość w kolorowych barwach.
- Jakie wyciągnąłeś wnioski?
- Wielu ludzi mówiło mi, że Mollo górował nade mną fizycznie, dlatego po walce trochę odpocząłem, a potem ruszyłem na siłownię, harowałem przez 7 tygodni. Wykonałem kawał dobrej roboty, a kibice się o tym przekonają.
- Nie myślałeś, aby zmienić trenera C.J. Husseina i do kolejnych walk przygotowywać się w Polsce?
- Nie ma takiej możliwości, bo to najlepszy szkoleniowiec, z jakim dotychczas pracowałem. Nadal będę przygotowywał się w Anglii.
- Czego spodziewasz się po Airichu?
- Kibice w Polsce mogą go kojarzyć z walki z Mariuszem Wachem (Wach wygrał z nim w 6. rundzie - red.). Dali mi takiego rywala, a ja się zgodziłem. Przegrałem, dlatego rywal teraz nie jest z najwyższej półki. Tym pojedynkiem chcę udowodnić promotorom, że nadal warto we mnie inwestować.
- Rzeczywiście było tak blisko twojej walki z Davidem Hayem?
- Tak, zgodziłem się na nią, ale porażka z Mollo wszystko zepsuła. Nie załamuję się jednak, bo wiem, że mogę wygrać z każdym. Po to codziennie wylewam hektolitry potu.