"Super Express": - Wygrałeś z Materlą we wrześniu przez nokaut, ale nie brakuje głosów, że miałeś po prostu farta i trafiłeś go szczęśliwym ciosem?
Jay Silva: - I co z tego? Lubię mieć farta. To jak w hazardzie - jeśli masz szczęście, wygrywasz.
Zobacz również: KSW 26 na żywo. Transmisja w PPV - Gdzie obejrzeć w tv i online? Jak zamówić transmisję?
- Michał mówi, że popełnił błąd i dał się złapać na ten jeden cios, ale tym razem to się nie powtórzy.
- Też tak myślę. Michał jest dobrym zawodnikiem, ale w drugiej walce chyba nie potraktował mnie serio. Pierwsze starcie wygrał, więc może był zbyt pewny siebie. Teraz wie, że moje szczęśliwe ciosy znowu mogą go dosięgnąć. Dlatego będzie gotowy i w ringu będzie pewnie chciał urwać mi głowę. Ale to ja mu urwę głowę.
- Materla wygrał pierwsze starcie, ty wygrałeś drugie. Szanse w trzecim pojedynku należy oceniać pół na pół?
- Pół na pół?! Ja powinienem wygrać pierwszą walkę, ale sędziowie mnie oszukali i dali mu zwycięstwo. Przyznaję, że w drugiej walce to on był lepszy, zanim go znokautowałem, bo wcześniej trzymał mnie w parterze i nie mogłem nic zrobić. Ale podsumowując obie walki, to ja byłem lepszym wojownikiem.
- Zanim w 2009 roku zawodowo zająłeś się MMA, byłeś bramkarzem w dyskotece w Nowym Jorku. Toczyłeś walki na ulicy?
- Tak, było ich wiele. Walczyłem ciągle, a ponieważ dobrze mi szło, postanowiłem spróbować sił w MMA. Miałem szczęście, że udało mi się tyle osiągnąć. Walki na ulicy były cennym doświadczeniem.
- Wybrałeś MMA, bo praca bramkarza dostarczała ci za mało adrenaliny czy za mało pieniędzy?
- No cóż, zarabiałem zdecydowanie mniej niż teraz (śmiech).