Norman Parke to 30-letni fighter pochodzący z Irlandii Północnej. Na początku swojej przygody ze sportami walki nie myślał o MMA. Uwielbiał judo i zapasy, w których wywalczył nawet tytuł mistrza kraju. Jednak po czasie zdecydował coś zmienić. Znakomicie znał się już na walce w parterze, więc zaczął też trenować boks, przez co stał się niezwykle utalentowanym wojownikiem. Choć uwielbia sprowadzać rywali na matę, to nie narzeka na pojedynki w stójce - w obu elementach czuje się mocny. Swoją przygodę z MMA zaczął w 2006 roku od porażki, lecz później tylko wygrywał. Odniósł dziesięć triumfów z rzędu! Jego kariera w klatce potoczyła się na tyle dobrze, że trafił pod skrzydła UFC - najlepszej federacji na świecie.
Jak Norman Parke radził sobie w walkach dla UFC? Była to dla niego udana przygoda. Pięć razy wygrywał, trzy przegrywał, a raz zremisował. Łącznie stoczył aż 28 pojedynków w całej karierze. Zapowiedział, że walka na gali KSW 39: Colosseum będzie jego ostatnią. Właśnie dlatego kibice mogą liczyć na wielkie show z jego strony. Irlandczyk chce odejść z przytupem, a najlepiej z pasem mistrza wagi lekkiej. Już go sobie raz przywłaszczył - na treningu medialnym przed sobotnią galą. Na chwilę ukradł pas Mateuszowi Gamrotowi. W ten sposób chciał zniszczyć Polaka psychicznie. Parke uwielbia takie gierki. Zobaczymy, jakiego asa w rękawie przygotował na PGE Narodowy.
