Lavarini mocno miesza składem kadry
Włoch zwykle oszczędnie gospodaruje pochwałami, nigdy nie wyróżnia nikogo indywidualnie, ale widać, że gra podopiecznych w Belgradzie w drugim tegorocznym turnieju Ligi Narodów dostarczyła mu sporo satysfakcji. Chociaż w wielu chwilach, w mocnej rotacji personalnej w zespole w kolejnych spotkaniach, pojawiał się też na parkiecie chaos, momentami spory. Skąd to się brało? Powodem może być to, że Lavarini dokonuje wielu zmian, szuka optymalnych ustawień, daje szansę pogrania wszystkim podopiecznym. To nieco inna filozofia niż ta, którą prezentował w poprzednich latach. Trener wyjaśnia, jakie ma założenia w tym roku.
W tym sezonie robię więcej zmian, ponieważ za każdym razem, gdy zaczynasz nowy cykl olimpijski, masz daleko przed sobą ten główny cel. I to właśnie teraz jest moment, w którym musisz spróbować stworzyć pewną podstawę, pozwolić większej liczbie siatkarek doświadczyć międzynarodowego poziomu. Po to, by mogły pokazać, jak mogą być pomocne reprezentacji narodowej – skomentował Stefano Lavarini.
I dodał: – W przeszłości nie miałem zbyt wielu takich możliwości, ponieważ próbowałem zoptymalizować sytuację, jaką zastałem w pierwszym sezonie. A polegało to wtedy na zmniejszeniu dystansu, jaki był w stosunku do innych drużyn w rankingu. To był kluczowy sposób na zakwalifikowanie się do igrzysk olimpijskich. A jeśli taki jest cel, nie możesz dać bardzo wiele czasu na nabieranie doświadczenia jak najszerszej liczbie zawodniczek, tylko musisz zawęzić grupę, tak by jak najszybciej zbudować jakość i zgranie.
Polki w Belgradzie pokonały kolejno 3:2 Holandię, 3:1 USA, 3:0 Niemcy i 3:1 mistrzynie świata z Serbii. Większość drużyn nie grała w optymalnych składach, ale to bez większego znaczenia, bowiem liczy się to, że nasze dziewczyny nabrały znowu pewności siebie
Gwiazda kadry siatkarek jest pewna swego. „Forma wraca”
– To było kolejne owocne doświadczenie. Zaczęliśmy z pewnymi trudnościami, trzeba było znaleźć dobry rytm w pierwszym meczu, ale przezwyciężyliśmy problemy, mogliśmy się odrodzić i zacząć od ważnego zwycięstwa – mówi Lavarini. – Poczyniliśmy małe kroki naprzód w jakości i wyborze ataku, to był istotny aspekt. W wielu momentach zrozumieliśmy, jak ważna może być skuteczność serwisu i próba poprawy systemu bloku i obrony. I to jest coś, nad czym musimy jeszcze popracować, podobnie jak nad dograniem piłki po odbiorze zagrywki. Było na tym turnieju kilka całkiem satysfakcjonujących momentów. Musimy to kontynuować – dowodzi włoski szkoleniowiec polskich siatkarek.
Lavarini widzi postępy w grze podopiecznych, ale od razu zaznacza, że teraz nadchodzi trudniejsza część sezonu.
Mecz po meczu dodawaliśmy coś więcej do naszej jakości. Widzę postęp w kilku elementach, zresztą w tym momencie trudno byłoby go nie dostrzegać, ponieważ zawodniczki wchodziły do drużyny w różnym momencie przygotowań, nie startowały z tego samego miejsca. Niektóre rozgrywały jeszcze mecze krótko przed dołączeniem do kadry, inne miały kilkutygodniową przerwę, jeszcze inne aż tak dużo nie grały w całym sezonie. A zatem zebranie tej grupy, znalezienie równowagi w tym wszystkim musi zająć czas i nim osiągnie się tę stabilność, upłynie trochę czasu. Na początku łatwiej da się więc zaobserwować wspomniany progres. Kolejne tygodnie będą trudniejsze, bowiem teraz, by zmienić nawet niewiele pod względem jakości gry, trzeba już będzie pracować znacznie mocniej. I trudniej będzie wychwycić postępy, ale to zupełnie naturalna sytuacja – podsumowuje włoski selekcjoner.
Dłuższa przerwa siatkarek od grania
Polki będą miały teraz o tydzień dłuższą niż zwykle przerwę od grania przed kolejnym turniejem LN. W Japonii na ostatnich zmaganiach fazy zasadniczej pojawią się za dwa tygodnie. Między 9 a 13 lipca w Chibie zagrają kolejno z Koreą, Brazylią, Japonią i Bułgarią. Potem będą się już przygotowywać do ćwierćfinału Ligi Narodów, który 23 lipca rozegrają w Łodzi podczas turnieju finałowego. Imprezą docelową reprezentacji siatkarek w tym roku są mistrzostwa świata w Tajlandii na przełomie sierpnia i września.