Legioniści sezon zaczęli już w czwartek meczem 1. rundy el. Ligi Europy z Aktobe (1:0), dla Lechitów starcie o Superpuchar Polski było inauguracją nowego sezonu. W cykl 2025/2026 mistrzowie Polski weszli dosyć pechowo. W 11. minucie gospodarzy uratował Filip Mrozek, świetnie broniąc główkę Pawła Wszołka. W 33. minucie Wszołek miał już więcej szczęścia. Dopadł do wysoko dośrodkowanej piłki przez Kuna i dał Legii prowadzenie. Ten element pecha najbardziej dał się "Kolejorzowi" we znaki pięć minut po trafieniu Wszołka. Mikael Ishak dostał piłkę w polu karnym, strzelił nie do obrony, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce.
ZOBACZ TEŻ: Jedna z największych zagadek okienka rozwiązana. Wisła Kraków ogłosiła to oficjalnie
Asysta Elitima na 26. urodziny urodziny
Decydujący cios tej rywalizacji odbył się w 43. minucie. Cudownym podaniem z środka pola za linię obrony popisał się Jurgen Elimit. Podanie Kolumbijczyka to jedno, ale styl w jakim wykończył wszystko Ilja Szkuryn to drugie. Białorusin urwał się obrońcom, przyjął piłkę i subtelnym lobem pokonał Mrozka. A po zmianie stron Lech znów miał pecha. Piłkarze Nielsa Frederiksena dużo lepiej weszli w drugą połowę, ale nie potrafili tego udokumentować golem. W 53. minucie Joel Pereira główkował w poprzeczkę, siedem minut później główkę Antonio Milicia znakomicie obronił Kacper Tobiasz.
Mistrzowie Polski złapali kontakt dopiero w 83. minucie. Z prawej strony dośrodkował Afonso Sousa, a świetnie piłkę głową do bramki skierował Filip Szymczak. Duża w tym wina Rafała Augustyniaka, który nie zdążył za rezerwowym Lecha. Była to ostatnia tak groźna i konkretna akcja Lechitów w tym spotkaniu. Po drugiej stronie bramki działo się dużo więcej, ale goście marnowali kolejne sytuacje po kontrach (zwłaszcza Wahan Biczachczian i Szkuryn).
Dla Legii to szósty Superpuchar Polski w historii. Warszawski zespół zrównał się liczbą tych trofeów z... Lechem Poznań.