Mariusz Pudzianowski i Tyberiusz Kowalczyk przez długie lata rywalizowali w zawodach strongmanów. Wtedy górą był "Pudzian" i choć dwaj panowie prywatnie się lubią, to - zdaniem Mariusza - "Tyberian" zazdrościł mu tamtych sukcesów i teraz chce zrewanżować się w klatce.
- Jest to po prostu taka sportowa zazdrość. Możemy być dobrymi kolegami, ale wchodząc do klatki, będzie taka zazdrość, rywalizacja, chęć zwycięstwa - powiedział Pudzianowski w magazynie Puncher w Polsacie Sport. - W zawodach strongmanów ciężko było mnie pokonać. Przez to, że ze mną zawsze przegrywali, to na pewno jest taka nutka nienawiści, żeby wreszcie wygrać z tym "Pudzianem". Wygranie ze mną graniczyło z cudem. Wyrwanie mi jednej z ośmiu konkurencji był już szczytem marzeń chłopaków. Brzmi to nieskromnie, ale tam rządziłem. W MMA jeszcze nie jestem na etapie, żebym mógł powiedzieć, że wchodzę i urywam głowy. Mogę natomiast powiedzieć, że wygram, ale może być jakiś przypadek. MMA jest nieprzewidywalne i wszystko zdarzyć się może - ocenia swoje szanse Pudzianowski.
Zdaniem "Pudziana" kluczowe w tej walce może okazać się przygotowanie kondycyjne.
- Tyberiusz może wszystkich oszukać, ale mnie nie oszuka. Wywodzimy się z jednego koszyka. Ważyliśmy ponad 140 kilogramów, razem dźwigaliśmy ciężary, struktura mięśniowa była identyczna - analizuje Pudzianowski. - Pewnych etapów nie da się przeskoczyć. Tyberiusz jest na etapie, na którym ja byłem osiem lat temu. Jeśli ma kondycję na trzy rundy po pięć minut, to znaczy, że jest fenomenem i chylę czoła.
Czy w związku z gorszym przygotowaniem kondycyjnym Kowalczyk będzie chciał jak najszybciej znokautować Pudzianowskiego? W poprzednich walkach "Tybierian" pokazał, że potrafi nieźle przyłożyć...
- Zapraszam go. Niech wchodzi od razu. Zderzy się ze ścianą. Ja nie jestem w ciemię bity. Potrafię oddać. Ta ściana może się okazać bardzo trwarda - odgraża się "Pudzian".
Gala KSW 39 Colosseum już 27 maja na PGE Narodowym. Bilety można kupić na portalu ebilet.pl
