W Pekinie Maszczyk dotarł do 1/4 olimpijskiego finału w wadze do 48 kilogramów. W tym roku zabrakło mu jednego zwycięstwa, by awansować na IO w Londynie.
- Reprezentowanie kraju to supersprawa, ale przez rok do igrzysk w Londynie przygotowywałem się za własne pieniądze. Człowiek 200 dni w roku wylewa pot na treningach i nic z tego nie ma. A rodzice mówią: "Synu, idź do pracy, zacznij zarabiać". Mam dom na utrzymaniu, dlatego pieniądze są głównym czynnikiem, że zdecydowałem się przejść na zawodowstwo. Bo ile można dawać obijać sobie głowę za darmo? - pyta Maszczyk.
W zawodowym debiucie pięściarz z Myszkowa zmierzy się na gali Seaside Boxing Show IV z Piotrem Filipowskim. - Dreszczyk emocji jest. Ale w sobotę wkroczę do ringu jak wojownik i dam z siebie wszystko - zapowiada Maszczyk.