Michalczewski i Gołota to dwa z goła odmienne charaktery. Kwestią czasu jedynie było kiedy, skoczą sobie do gardeł, w trackie wspólnych zgrupowań.
- Często musiałem Andrzeja karać np. za to, że za późno wrócił, że trenerzy gdzieś go na czymś przyłapali. Trenerzy oddawali takie sprawy w nasze ręce. Ale gdyby kara była za słaba, daliby mu większą. Wilk musiał być syty i owca cała. I Andrzej był na to wkurzony - powiedział były mistrz świata wagi półciężkiej i junior ciężkiej na łamach "Przeglądu Sportowego".
Jak na bokserów przyszło od słów przeszli więc do czynów, i to wtedy doszło między nimi do bójki.
- Kiedyś Andrzej wszedł do mojego pokoju i zaczął wariować. A ja sobie na to nie pozwalałem. To, że on był większy i silniejszy, nic nie znaczyło. Rzuciliśmy się na siebie, musieli nas rozdzielać - przyznał Michalczewski.
Zobacz reakcje Michalczewskiego na słowa Gołoty: