- Przede wszystkim, jak twoje zdrowie po walce?
Maciej Sulęcki: - Fizycznie czuję się bardzo dobrze, ale jestem rozbity mentalnie. Najgorsze jest to, że czuję, że oddałem walkę bez walki. Mielismy pewien plan, ale on legł w gruzach w momencie, kiedy stanęliśmy w ringu. Nie miałem na niego kompletnie pomysłu. Ciągle za nim chodziłem i myślałem: "jak się do ciebie dobrać, kolego?". Był cholernie trudny, nieuchwytny.
- Jaki był ten plan na walkę?
- Nie chciałem lecieć na niego na hura. Chciałem go wciągać, zaczepiać, czekać na jego atak, a po ataku zrobić zejście i sypać serią ciosów. Nie wyszło...
- Nokdaun w pierwszej rundzie odebrał ci pewność siebie?
- Nie... po prostu dostałem w trąbę i upadłem. Raz dwa się pozbierałem. Frustrowałem się strasznie, szczególnie po ósmej rundzie. Pierwszy raz wyszedłem do ringu i nie wiedziałem, co mam robić.
- Mieliście plan B, C?
- Było kilka wariantów. Wydawało mi się, że potrafię walczyć z mańkutem, ale nic nie szło mi w tej walce. Twardo przyjmuję porażkę na klatę, bo przegrałem w słabym stylu. Andrade był bardzo cwany i w takiej formie przegrałbym z nim 10 na 10 pojedynków.
- Łatwo ci się to mówi, biorąc pod uwagę to, ile złej krwi było między wami przed walką?
- Mam w sobie tyle pokory, by przyznać się do błędu. Andrade nigdy nie był i nie będzie moim kolegą. Dla mnie nadal jest pajacem. Tego dnia był lepszym pięściarzem, ale jako człowieka nadal go nie szanuję.
- Po walce sporo krytyki spadło na trenera Piotra Wilczewskiego.
- Styl robi walkę. W poprzedniej walce z Rosado po ośmiu rundach wszyscy mówili, że Piotrek to profesor. To tak, jak z drużyną piłkarską. Jak wygrywa, to trener jest świetny, jak pojawiają się porażki to trzeba go zwalnić. Uważam, że jego komendy były bardzo dobre, tylko ciężko było mi je wprowadzić w życie.
- Nie żałujesz, że w końcowych rundach bardziej nie zaryzykowałeś?
- Bić się można z kimś, kto tego chce, a on nie chciał tej bitki. W 10. rundzie poszedłem na niego, ale on robił świetne uniki. Kiedyś się śmiałem z Krzyśka Włodarczyka, który powiedział, że przegrał z Drozdem, bo ten był nieuchwtny. Mówiłem wtedy, że jak chcesz być mistrzem to musisz umieć wygrywać z każdym. Teraz sam się przekonałem, jak to jest.
- Rozważasz zejście wagę niżej?
- Nie. Średnia jest najmocniejsza na świecie, dlatego tu zostaję. Chcę wyzwań. Jakąś markę w USA mam, to zostało nadszarpnięte, dlatego muszę szybko wrócić do Stanów i się odbudować. Porażka z Jacobsem po równej walce nie bolała tak bardzo. Andrade nie mogłem dosięgnąć, a to boli najbardziej. Jestem w środku poraniony, serducho mam dziurawe, ale podniosę się. Będzie lepiej.