Często powtarza się, że za sukcesem mężczyzny stoi wyjątkowa kobieta. Tak też jest w przypadku Mateusza i Darii Masternaków. Para tworzy idealny duet na każdym polu. Niewiele jednak osób wie, że to właśnie boks ich połączył, a Daria również może pochwalić się sukcesami w tej dyscyplinie.
Mateusz Masternak powalczy o tytuł mistrza świata z Chrisem Billamem-Smithem
"Super Express": - Wszystko zaczęło się u was właśnie od boksu, prawda?
Daria Masternak: - Tak, poznaliśmy się na sali treningowej Gwardii Wrocław. Początkowo nie zwracaliśmy aż tak bardzo na siebie uwagi, nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. W pewnym momencie jednak zaiskrzyło i choć staraliśmy się ukrywać fakt, że jesteśmy razem, to któregoś dnia namierzył nas trener Grzegorz Strugała. Nie było to zbytnio trudne, bo Mateusz mieszkał piętro nad salą. Połączył nas boks, a trenerzy robili za biuro matrymonialne (śmiech).
- Jak to się stało, że trafiła pani na salę treningową?
- Ktoś wjechał mi na ambicję i powiedział, że nie sprostam wyzwaniu. A jak słyszę takie rzeczy, to chcę przekonać siebie i tego kogoś, że podałam. Z treningu na trening podobało mi się coraz bardziej, aż w końcu samo trenowanie to była za mało i zaczęłam startować. Medal mistrzostw Polski juniorów cieszy, ale do dziś powtarzam, że moim największym osiągnięciem było to, że trenując boks poznałam Mateusza.
- Zanim pojawił się Mateusz, kto był pani pięściarskim idolem?
- Od zawsze fascynował mnie Muhammad Ali, a z obecnych nie potrafię wskazać jednego, konkretnego nazwiska.
Mateusz Masternak i Daria Masternak tworzą idealny duet
– Po dwóch synach doczekaliście się też córki. Mateusz jest w siódmym niebie?
- Wszystko układa się tak, jak chciał. Chciał syna – dostał syna, chciał drugiego syna – dostał drugiego syna. Po jakimś czasie wspomniał, że chce córkę, ale ja mu wtedy odpowiedziałam, że ok, ale dopiero jak zdobędzie pas mistrza świata. Wyprzedziłam go, więc teraz on musi wywiązać się ze swojego zobowiązania.
- Ale pewnie w domu to już teraz jest dla wszystkich mistrzem świata?
- Zdecydowanie! Jest kochanym mężem, nic bym w nim nie zmieniła. A co do roli taty – chciałabym być taką matką dla córki, jakim on jest ojcem dla naszych synów. Wywiązała się niesamowita relacja między chłopakami, choć ma to też minusy – teraz, gdy go nie ma, synowie strasznie to przeżywają.
- A gdyby tak córka poszła w ślady ojca?
- Życzyłabym jej, by przeżyła znakomitą przygodę. Boks to fajne doświadczenie, choć ja nie lubię oglądać kobiet w ringu. Poza tym boks kobiet traktowany jest jak taki rodzynek programu, nikt nie interesuje się tym, co zaprezentują między linami, a tym, jak się ubiorą i czy na konferencji nie wydłubią sobie oczu. Mówi się o wszystkim, tylko nie o samym boksie.